Policja zamontowała kamery ścigając diagnostów. Może być aż 200 aut z "lewym" przeglądem

Ustaliła to policja, która badała sprawę afery korupcyjnej w jednej ze stacji kontroli pojazdów na Mazowszu. Sprawą zajmie się prokuratura.

Policjanci na początku roku namierzyli stację kontroli pojazdów koło Otwocka na Mazowszu, którą podejrzewali o przyjmowanie łapówek. W śledztwo, które prowadzono na przełomie kwietnia i maja br. zaangażowali się policjanci z otwockiej komendy - informowało wtedy RMF FM.

Rusza śledztwo prokuratury w sprawie nieuczciwej stacji kontroli pojazdów

Policjanci zdecydowali się na montaż kamer przy wjeździe do podejrzanej stacji kontroli pojazdów. Przez prawie miesiąc monitorowali i zapisywali pojazdy, które pojawiały się na przeglądach okresowych. Potem dane te porównali z listą pojazdów z systemu CEPiK, którym stacja w tym czasie przedłużyła ważność badania technicznego.

Okazało się, że na nagraniach brakowało niespełna 200 samochodów. Z danych CEPiK wynika, że stacja odnotowała pozytywne przejście badania okresowego, pomimo że auta te nie pojawiły się na badaniu w monitorowanej stacji. Padło podejrzenie, że przedsiębiorca wpisuje fałszywe przeglądy do rejestru.

Jak donosi teraz RMF FM, właśnie ruszyło śledztwo w tej sprawie. Prowadzi go prokuratura z Mińska Mazowieckiego. Z nieoficjalnych informacji wynika, że sprawą nie chcieli się zająć śledczy z Garwolina, aby nie narazić się zarzut braku bezstronności - dodaje radio.

W sprawę mogą być ponoć zamieszani policjanci z komendy, która współpracuje z Prokuraturą Rejonową w Garwolinie. Kamery funkcjonariuszy z Otwocka zarejestrowały kilkukrotny wjazd do stacji policyjnych radiowozów oraz jednego prywatnego auta należącego do funkcjonariusza. Nie wiadomo, dlaczego policyjne pojazdy się tam pojawiały. Radiowozy nie przechodzą badań okresowych na stacjach dla właścicieli prywatnych pojazdów.