
Amerykańska firma oskarża swojego byłego CEO o gigantyczne defraudacje, które mogły doprowadzić do załamania finansowego całej grupy. Według śledczych - zniknęły setki milionów, a może nawet miliardy dolarów - informuje Reuters.
W cieniu bankructwa, które wstrząsnęło światowym rynkiem motoryzacyjnym, wybuchła jedna z największych afer finansowych ostatnich lat. Amerykański producent części samochodowych First Brands, właściciel tak znanych marek jak FRAM, TRICO, Raybestos czy Webasto Automotive, pozwał swojego byłego prezesa i założyciela, Patricka Jamesa, zarzucając mu systematyczne wyprowadzanie pieniędzy ze spółki.
Według pozwu złożonego w Sądzie Upadłościowym w Teksasie, James miał przez lata "zorganizować sieć fałszywych faktur, podwójnych zabezpieczeń kredytowych i fikcyjnych transakcji", które doprowadziły firmę do niewypłacalności. W dokumentach sądowych pojawia się kwota co najmniej 2,3 miliarda dolarów w fikcyjnych zobowiązaniach, a to może być tylko wierzchołek góry lodowej.
"Miliony, a być może miliardy zniknęły bez śladu"
First Brands oskarża swojego byłego szefa o sprzeniewierzenie setek milionów dolarów pomiędzy rokiem 2018 a 2025. Większość podejrzanych transferów miała miejsce w ostatnich dwóch latach, kiedy firma borykała się już z poważnymi problemami finansowymi.
Według ustaleń śledczych, James miał przekierowywać pieniądze do firm kontrolowanych przez siebie lub swoich bliskich, wykorzystując skomplikowaną sieć wehikułów inwestycyjnych i tzw. special-purpose vehicles (SPV). Te spółki miały służyć do zaciągania kredytów na fikcyjne zabezpieczenia. W praktyce "podwójnie zastawiając" te same aktywa. W efekcie powstała struktura przypominająca finansową piramidę, w której prawdziwe przepływy pieniędzy były ukrywane za warstwami pozornych transakcji. Gdy rynek kredytów prywatnych się załamał, a banki zażądały audytu, cała konstrukcja zaczęła się sypać.
Upadek giganta i 50 miliardów długu
Przypomnijmy. First Brands ogłosiło bankructwo we wrześniu 2025 roku, po tym jak jej wierzyciele zaczęli kwestionować wiarygodność sprawozdań finansowych. Dług grupy miał sięgać nawet 50 miliardów dolarów, co czyni ten przypadek jednym z największych upadków w historii sektora części samochodowych.
Firma, której produkty trafiały zarówno na rynek OEM, jak i aftermarket, zbudowała swoją pozycję na serii przejęć mniejszych konkurentów w USA i Europie. Przez lata była symbolem ekspansji i agresywnego rozwoju, ale opartym na zadłużeniu i ryzykownych instrumentach finansowych. Gdy rosnące stopy procentowe podniosły koszty kredytów, a inwestorzy zaczęli unikać firm o wysokim ryzyku, First Brands straciła zdolność refinansowania zobowiązań. W tym samym czasie wyszły na jaw nieprawidłowości w finansowaniu factoringowym, opiewające na blisko 2 miliardy dolarów.
Śledztwo wobec byłego CEO
James ustąpił ze stanowiska prezesa w październiku 2025 roku, zaledwie kilka tygodni po złożeniu wniosku o ochronę przed wierzycielami. Co ciekawe, były szef firmy poparł wniosek o powołanie niezależnego śledczego, który miałby przeanalizować działania zarządu przed upadłością.
Prawnicy Jamesa nie skomentowali oskarżeń. W oświadczeniu przesłanym do sądu były prezes ma utrzymywać, że "działania finansowe firmy były zgodne z obowiązującymi przepisami i zatwierdzane przez radę nadzorczą". Tymczasem First Brands powołało komitet niezależnych dyrektorów, którzy badają transakcje z udziałem byłego kierownictwa. Wśród podejrzanych operacji mają znajdować się przelewy o łącznej wartości kilkuset milionów dolarów na rachunki spółek powiązanych z rodziną Jamesa, a także umowy z firmami doradczymi o niejasnym zakresie usług.
Efekt domina na rynku finansowym
Upadłość First Brands wstrząsnęła nie tylko branżą motoryzacyjną, ale też rynkiem długu korporacyjnego. Wśród największych wierzycieli znajdują się takie instytucje jak UBS, Nomura, CIT Group czy SouthState Bank. Część funduszy hedgingowych miała znaczną ekspozycję na obligacje koncernu, których wartość spadła niemal do zera. Według analityków S&P Global, przypadek First Brands może być sygnałem ostrzegawczym dla całej branży dostawców motoryzacyjnych. Sektor, który przez lata korzystał z taniego finansowania i dynamicznie się zadłużał, dziś boleśnie odczuwa skutki wysokich stóp procentowych i spadającego popytu na części zamienne.
Choć spółka zapewnia, że jej zagraniczne oddziały - w tym w Europie - kontynuują działalność, przyszłość grupy pozostaje niepewna. Część marek, takich jak FRAM czy Raybestos, może zostać sprzedana inwestorom branżowym, aby spłacić część długu. Jedno jest pewne - sprawa First Brands dopiero się zaczyna. Jeżeli zarzuty wobec Patricka Jamesa się potwierdzą, może to być największa afera finansowa w historii amerykańskiego rynku motoryzacyjnego.