Postawiła wszystko na jedną kartę i zdecydowała się pomóc swojemu ukochanemu-Rafałowi."W takich momentach nie patrzysz na swój strach, na obawy. Wtedy jest ważne to, co robisz dla drugiej osoby." Teraz powtarza, że to najlepsza decyzja jaką podjęła.
Rajdowy Puchar Śląska, na chwilę przed rajdem zostałaś zmuszona podjąć ważną decyzję, usiądziesz na prawym, czy też nie. Można powiedzieć, że to był początek pasji do czterech kółek ?
Tak, dokładnie tak wtedy było. Chyba niecały tydzień przed rajdem, Rafał dowiedział się, że jego obecny pilot rezygnuje i nie będzie w stanie już z nim dłużej jeździć. Wtedy zrodziła się myśl w mojej głowie, żeby usiąść na prawym i przełamać swój ogromny strach. To był początek super przygody!
Nie było zbyt wiele czasu na rozmyślania. Czy stres, obawy, adrenalina towarzyszyły?
Jak wspomniałam wcześniej, czasu było bardzo mało. Teraz myślę, że może to i lepiej, bo nie było możliwości, aby się zastanawiać i stwierdzić, że jednak to nie dla mnie, że nie dam rady.
Stres był nie do opisania, tysiąc myśli na minutę i pytania w głowie, czy na pewno robię dobrze. Adrenalina towarzyszyła dopiero w dniu rajdu i odpuściła w momencie, gdy wróciłam do domu.
Miałyśmy przyjemność krótko porozmawiać, wspominałaś mi, że nie miałaś kompletnie pojęcia, na początku jak świat rajdów wygląda od środka. Na domiar wszystkiego okazało się, że na przysłowiowe wczoraj potrzebujesz kombinezonu. Udało Ci się i masz go do tej pory, ale jest on wyjątkowy, prawda?
Wcześniej jeździłam na rajdy kibicować Rafałowi, ale to całkiem inna „pozycja" niż rola pilota. Od momentu podjęcia decyzji, że wystartuję z Rafałem do dnia rajdu było zaledwie parę dni. Dodam, że to był pierwszy dwudniowy rajd organizowany przez Rajdowy Puchar Śląska i na domiar wszystkiego były wymagane kombinezony, którego ja rzecz jasna nie miałam. Bez zastanowienia odezwałam się do Karoliny Pilarczyk, czy nie ma na zbyciu jakiegoś swojego, którego już nie potrzebuje. Myślę, że tej osoby nie trzeba nikomu przedstawiać. Jest bez wątpienia moją inspiracją. Karolina bez chwili zawahania postanowiła mi pomóc i już na drugi dzień jej kombinezon był u mnie.
Pierwszy start, to niewątpliwie najbardziej stresujący moment, zapewne mieszanka uczuć, może radość, zastrzyk emocji. Jak to wspominasz ?
Oj tak, to była mieszanka wybuchowa. Pamiętam było wtedy bardzo gorąco, pot lał się po plecach, do tego stres, adrenalina, ogromna presja, bo Rafał jest naprawdę mocnym zawodnikiem, a ja nie chciałam go zawieść. Oprócz całej tej stresującej otoczki, musiałam zająć się także naszą wtedy kilkumiesięczną córką. Z racji tego, że ją karmiłam, musiała być cały czas ze mną. Oczywiście gdy byliśmy na odcinkach zajmował się nią niezastąpiony dziadek. Przyznam, że to było nie lada wyzwanie. Teraz wspominam to z uśmiechem, ale wtedy był ciężko to wszystko pogodzić. Pierwsze miejsce w tym arcytrudnym rajdzie dało mi takiej motywacji jak jeszcze nic w życiu. Dlatego jestem teraz tu gdzie jestem
Startujecie w rajdach swoim Maluchem, mimo wszystko podczas odcinków z perspektywy pilota trasa mija bardzo szybko. Jak się przygotowujesz do opisu? Czy dużo trenujecie wraz z Rafałem, aby dojść do perfekcji?
Nasze przygotowania to właściwie moment, w którym mamy zapoznanie z trasą. Wtedy robimy notatki na brudno, potem jest drugie zapoznanie, gdzie sprawdzamy czy aby na pewno nic nie zostało przeoczone. Później wracamy na serwis i przepisujemy je „na gotowo". Nie wiem, czy perfekcja to dobre określenie, ale z każdym rajdem jest coraz lepiej.
Czy podczas zapoznania jest stres, a może ten ułamek prawdopodobieństwa, że coś zostało przeoczone ?
Tak i to jeszcze jaki! W głowie jest ta świadomość, że jak coś pominiesz, to już nie możesz wrócić na trasę, przejechać jej jeszcze raz i wprowadzić poprawki w opis trasy. Masz tylko dwa zapoznania i od nich zależy cały rajd. To dość stresujące.
Wcześniej, zanim zdecydowałaś się usiąść na prawy, uczestniczyłaś w rajdach jednak jako kibic. Sądzisz, że aby się przekonać o magii tej pasji trzeba po prostu przełamać strach, wsiąść i się przejechać? Poczuć to ?
W moim przypadku tak właśnie było. Naprawdę, byłam ostatnią osobą, która mogła ze spokojem w głosie powiedzieć-„ok! zróbmy to, jedźmy na 100% swoich możliwości."
Teraz wiem, że strach ma wielkie oczy. Wiadomo, dużo zależy od kierowcy, bo jeśli mu się nie zaufa na rajdzie, to lepiej weź książkę, usiądź na kanapie i zostań w domu
W tej pasji, w tym sporcie niewątpliwie jest potrzebna motywacja. Co Tobie daje największe jej pokłady, doping, sukces, a może porażka?
Bez motywacji nie osiągnęlibyśmy tego wszystkiego. Co mnie motywuje? Może to dość infantylna odpowiedź, ale kibice. Jak jedziesz na odcinku, widzisz te uśmiechnięte twarze, podniesione ręce, nieraz transparenty z nazwą naszego zespołu...uwierz mi, nie ma nic piękniejszego. Niekiedy często się skupić na jeździe, gdy widzisz takie wsparcie. To piękne uczucie, że tym ludziom naprawdę podoba się to, co robisz i jak robisz. Cieszą się twoimi sukcesami i pocieszają przy porażkach. Przychodzą na serwis, podają dłoń, gratulują. Są dużym wsparciem dla nas!
„Na szczęście to były same czwórkowe i piątkowe zakręty", to cytat z Twojej przygody podczas opisu. Uchyl proszę, trochę rąbka tajemnicy dla Naszych czytelników, odnośnie śmiesznych historii.
Tak, teraz ta historia jest dla mnie śmieszna, ale wtedy najadłam się tyle stresu co chyba nigdy. Tak jak wspominałam wcześniej, podczas zapoznania robimy notatki na brudno, a po powrocie na serwis, przepisuję je na gotowo. Tak też wtedy było. Stanęliśmy już na starcie tak jak zawsze, jedziemy trasę, była już prawie końcówka odcinka, obracam kartkę z opisem i...oj jakie było moje zdziwienia jak zobaczyłam, że ona jest PUSTA!!! Mój błąd, bo dałam się komuś „zagadać" na serwisie, oderwałam się od przepisywania. Na szczęście były to łagodne zakręty, które Rafał widział z wyprzedzeniem.
Rajdy to wasza pasja, ale okazuje się, że jest jeszcze jedna. Wasza rajdówka. Dla Was ogromna wartość, frajda i zabawa. Gdybym zapytała o wymarzone auto, to w dalszym ciągu odpowiedz brzmiała by pomarańczowy maluch ?
Bez zastanowienia odpowiadam TAK! Maluszek jest naprawdę wyjątkowy, tyle co z nim przeszliśmy, wiemy tylko my. Ile łez radości i szczęścia u nas wywołał to nie wie nikt.
Ten samochód ma duszę i wiem, że zostanie z nami już na zawsze. To część naszej rodziny
Postawiłaś wszystko na jedną kartę i najważniejsza była radość Rafała, aby mógł dalej jeździć, rozwijać pasję. Sądzisz, że to była dobra decyzja i motosport wciągnął Cię na całego?
Czy to była dobra decyzja? To była NAJLEPSZA decyzja. W takich momentach nie patrzysz na swój strach, na obawy. Wtedy jest ważne to, co robisz dla drugiej osoby. Nie chciałam by wtedy rezygnował, bo wiem ile znaczą dla niego rajdy. Gdybym drugi raz miała podjąć decyzję o moich startach, byłaby ona taka sama. Strach jest w głowie. Trzeba z nim walczyć, albo współpracować, wtedy nie jest taki wielki
A Rafał , czy jest z Ciebie dumny? Znał Twoje obawy i wiedział, że lepiej czujesz się w roli kibica.
Tą odpowiedź zna chyba tylko on. Dla mnie ważniejsze od jego dumy jest to, aby był ze mnie zadowolony, żebym sprawdzała się w tej ważnej roli i aby nigdy przeze mnie nie musiał poznać smaku porażki. To duża presja, ale mam nadzieję, że praktyka poprowadzi mnie to perfekcji.
Tworzycie bardzo zgrany team, czy nie przyszło Wam na myśl aby którego razu zamienić się miejscami ?
O nie! On czuje się super w swojej roli, ja w swojej, więc nie ma potrzeby na zmiany.
Jest dobrze jak jest i trzeba to po prostu pielęgnować.
Wcześniej w rozmowie wspominałaś, że rajdy to nie tylko maluch, trasa, benzyna i kibice. To rodzina, to wspaniała otoczka,czy gdybyś drugi raz miała podjąć decyzję odnośnie bycia pilotem, pozostałaby ona bez zmian?
Oczywiście, że tak! Bez tej całej otoczki, dla mnie rajdy mogłyby nie istnieć. Rajdy to super atmosfera na serwisie, to przyjaciele, to sukcesy, porażki, dumni kibice, miejsca na podium. To córka, która czeka na ciebie w domu i bez względu na zajęte miejsce, jesteś dla niej zwycięzcą.
Wywiady z rajdowcami często zaczynają się na kierowcy i na nim też się kończą, a jak dobrze nam wiadomo to właśnie pilot jest tym najważniejszym elementem. Co według Ciebie jest priorytetem w roli pilota?
Na pewno spokój i opanowanie. Nawet jak czuję w środku ogromny stres, nie pokazuję tego, bo wiem, że na Rafała może to źle zadziałać. Pilot musi być skupiony, musi wiedzieć co robi i nie oszukujmy się – nie ma miejsca na pomyłki. Nie ma „przepraszam". Tu trzeba dać z siebie 100%, a wtedy wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Pierwsze starty coraz bliżej, co zamierzacie w sezonie 2019? Bo wiem, że decyzja cały czas się zmienia. Czy ostatecznie zobaczymy Was na oesach ?
Dla nas poprzedni sezon był bardzo ciężki i tylko cudem go zakończyliśmy. W tym roku musieliśmy podjąć bardzo ciężką decyzję, by odpuścić rywalizację w Rajdowym Pucharze Śląska. Na początku nie mogłam się z tym pogodzić, ale teraz wiem, że to będzie dobra decyzja. Obecnie mamy teraz na głowie coś dużego do zrealizowania, oprócz tego chcemy bardzo dobrze przygotować malucha na następny sezon. Szombierki Rally Cup to jedyny cykl, w którym weźmiemy udział w tym roku, także nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić Was do Bytomia!