System prawny Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej przez wielu był uważany za... imperium zła. Mimo wszystko część przepisów wymyślonych w Komitecie Centralnym PZPR obowiązuje do dziś. A różnice ideologiczne są dopiero pierwszym z problemów warunkujących niedostosowanie takich zapisów do dzisiejszych realiów. Drugim są oczywiste różnice generacyjne. Nie zmienia to jednak faktu, że czasami władze wykorzystują skostniałe i pisane przed laty przepisy. A tracą na tym... obecnie np. kierowcy. Bo okazuje się, że wojsko może dowolnie zajmować samochody i to nie tylko w czasie wojny. Żołnierz przyjdzie po twojego SUV-a także wtedy, gdy będzie konieczny do ćwiczeń.
Przepisy z lat sześćdziesiątych, a auta z roku... 2022!
Podstawę do podejmowania takich działań daje ustawa z roku 1967 o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej. Art. 208 ust. 1 wyraźnie wskazuje, że "na urzędy i instytucje państwowe oraz przedsiębiorców i inne jednostki organizacyjne, a także osoby fizyczne może być nałożony obowiązek świadczeń rzeczowych, polegających na oddaniu do używania posiadanych nieruchomości i rzeczy ruchomych na cele przygotowania obrony Państwa." I rząd ma zamiar korzystać z tego przywileju. Na mocy rozporządzenia podjętego w oparciu o w/w ustawę w roku 2022 do służby może być wezwanych nawet 716 pojazdów. Urzędnicy z uwagi na zastosowanie do obronności wybrali głównie terenówki i SUV-y.
Jak wygląda procedura? Kierowca dostaje list z informacją mówiącą o tym, że wojsko będzie potrzebować jego auta do ćwiczeń. Będzie to decyzja administracyjna wydana przez wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. Wskazany zostanie w niej dzień odebrania pojazdu przez żołnierza oraz termin jego zwrotu. W tym punkcie ważne są jeszcze trzy kwestie. Po pierwsze kierowca może się odwołać od takiej decyzji – ma na to 14 dni. Po drugie za każdy dzień "wynajęcia" otrzyma 300 zł. Po trzecie wojsko może zająć tylko pojazd będący pełną własnością kierowcy – nie leasingowy czy kredytowany.
Podobne wiadomości