Czy wojsko naprawdę może skonfiskować twój samochód? Można się zdziwić

2 lata, 5 miesięcy temu - 24 października 2021, moto.pl
Czy wojsko naprawdę może skonfiskować twój samochód? Można się zdziwić
U twoich drzwi może pojawić się wojskowy i poprosić o kluczyki od twojego auta. I nie, to nie jest żart. Podstawę prawną żołnierzom dają do tego przepisy z roku 1967. I co ciekawe, zajęcie pojazdu nie dotyczy tylko czasu wojny, ale też np. ćwiczeń.

System prawny Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej przez wielu był uważany za... imperium zła. Mimo wszystko część przepisów wymyślonych w Komitecie Centralnym PZPR obowiązuje do dziś. A różnice ideologiczne są dopiero pierwszym z problemów warunkujących niedostosowanie takich zapisów do dzisiejszych realiów. Drugim są oczywiste różnice generacyjne. Nie zmienia to jednak faktu, że czasami władze wykorzystują skostniałe i pisane przed laty przepisy. A tracą na tym... obecnie np. kierowcy. Bo okazuje się, że wojsko może dowolnie zajmować samochody i to nie tylko w czasie wojny. Żołnierz przyjdzie po twojego SUV-a także wtedy, gdy będzie konieczny do ćwiczeń.

Przepisy z lat sześćdziesiątych, a auta z roku... 2022!
Podstawę do podejmowania takich działań daje ustawa z roku 1967 o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej. Art. 208 ust. 1 wyraźnie wskazuje, że "na urzędy i instytucje państwowe oraz przedsiębiorców i inne jednostki organizacyjne, a także osoby fizyczne może być nałożony obowiązek świadczeń rzeczowych, polegających na oddaniu do używania posiadanych nieruchomości i rzeczy ruchomych na cele przygotowania obrony Państwa." I rząd ma zamiar korzystać z tego przywileju. Na mocy rozporządzenia podjętego w oparciu o w/w ustawę w roku 2022 do służby może być wezwanych nawet 716 pojazdów. Urzędnicy z uwagi na zastosowanie do obronności wybrali głównie terenówki i SUV-y.

Jak wygląda procedura? Kierowca dostaje list z informacją mówiącą o tym, że wojsko będzie potrzebować jego auta do ćwiczeń. Będzie to decyzja administracyjna wydana przez wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. Wskazany zostanie w niej dzień odebrania pojazdu przez żołnierza oraz termin jego zwrotu. W tym punkcie ważne są jeszcze trzy kwestie. Po pierwsze kierowca może się odwołać od takiej decyzji – ma na to 14 dni. Po drugie za każdy dzień "wynajęcia" otrzyma 300 zł. Po trzecie wojsko może zająć tylko pojazd będący pełną własnością kierowcy – nie leasingowy czy kredytowany.

  1. Użyczenie samochodu na cele obronne jest dobre, ale w czasie wojny czy zagrożenia. Nie może być tak, że kierowca straci np. jedyny samochód na tydzień tylko dlatego, że wojsko postanowi przeprowadzić sobie próby. O zajęciu auta powinny decydować wyższe cele, a ćwiczenia wojskowe ciężko za takie uznać. Tym bardziej, że pozostaje jeszcze kwestia traktowania pojazdu. Co w sytuacji, w której zostanie on zniszczony w czasie ćwiczeń, ewentualnie dojdzie np. do uszkodzenia sprzęgła czy skrzyni biegów?
  2. Już pojawiają się głosy mówiące o tym, że o ile rządzący mają miliony na limuzyny SOP-u, o tyle wojsko musi jeździć "pożyczakami". I są one o tyle słuszne, że SOP każdego roku wydaje od blisko 6 do nieco ponad 7 milionów złotych na nowe pojazdy. Gdyby ograniczyć zakupy, dałoby się za to kupić co najmniej kilka SUV-ów dla wojska.
  3. Przepisy przepisami, a decyzje polskich urzędników decyzjami polskich urzędników. W praktyce zatem pojawiają się paradoksy. Przykład? Jeden ze słuchaczy radia RMF FM dostał wezwanie. Ma udostępnić wojsku Jeep-a. Tylko że wojskowi zażyczyli sobie lifestylowy model – prawdopodobnie Renegade – napędzany litrowym silnikiem benzynowym i przekazujący napęd na przednie koła. Co więcej, auto jest leasingowane...

Support Ukraine