Radzymin, Wołomin i Tłuszcz to najwyraźniej polski „Trójkąt Bermudzki”, na terenie którego rozpływają się (czyt. rozbierane są na części) skradzione auta. Co chwilę słyszymy o rozbitej w tym rejonie dziupli samochodowej lub historiach o autach ciętych na części w... środku lasu.
Kolejne skradzione auto znalazło się właśnie w okolicy Radzymina. Tym razem chodziło o hybrydowego Hyundaia. Kradzież była na tyle zuchwała, że złodziejom nie przeszkadzało ani to, że samochód stał na prywatnej posesji, ani to że był charakterystycznie oklejony – w barwy jednej z warszawskich korporacji taksówkarskich.
Na samochód trafił dzielnicowy z komisariatu w Tłuszczu – auto odnaleziono w szopie na terenie prywatnej posesji w miejscowości Wola Rasztowska. Na szczęście samochód był jeszcze w całości, co nie jest takie oczywiste. Auto trafiło do prawowitego posiadacza, a 60-letniemu właścicielowi posesji postawiono już zarzuty pomocy w ukryciu skradzionego pojazdu. Grozi mu do 5 lata pozbawienia wolności.
Podobne wiadomości