Swoje pojazdy mają stracić osoby, które wsiądą za kółko z minimum 1,5 promila alkoholu w organizmie. Jest jednak pewien haczyk.
Rząd już kilka miesięcy temu zastanawiał się nad wprowadzeniem przepisów, które umożliwiałyby konfiskatę samochodów pijanych kierowców. Ma to być straszak na osoby, które pomimo wyjątkowo surowych kar wprowadzonych od tego roku, a nawet groźby więzienia i tak wsiadają za kółko po alkoholu.
Początkowo mówiło się, że przepisy dotyczące konfiskaty wejdą w życie wraz z nowym taryfikatorem (który obowiązuje już od 1 stycznia 2022 r.), lecz tak się nie stało.
Rząd przyjął przepisy umożliwiające konfiskatę samochodu
Teraz rząd zaproponował projekt zmian w kodeksie karnym zaostrzających kary za ciężkie przestępstwa. Znalazły się w nim również kary za jazdę po alkoholu. Zgodnie z treścią projektu konfiskata samochodu ma grozić każdemu kierowcy, który dopuścił się prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego.
Konkretnie chodzi o kierowców, którzy mieli w organizmie przynajmniej 1,5 promila alkoholu. To wartość oznaczająca wypicie sporej ilości alkoholu. Tym samym konfiskata nie będzie grozić tzw. wczorajszym kierowcom. W przypadku recydywistów próg ten będzie zdecydowanie niższy i wyniesie zaledwie pół promila.
Przepadek samochodu będzie orzekany przez sąd, nawet jeśli pijany kierowca został złapany w trakcie rutynowej kontroli lub na przykład przekroczył prędkość. Jest jednak jeden haczyk. Sąd może odstąpić od orzeczenia konfiskaty, gdy zostanie to "uzasadnione szczególnymi okolicznościami" (na razie nie wiemy jakimi).
Bardziej surowa kara będzie dotyczyć kierowców, którzy po pijaku spowodowali wypadek lub katastrofę w ruchu lądowym. W takich przypadkach sąd będzie orzekał o konfiskacie pojazdu już w przypadku kierowców, którzy mają powyżej pół promila alkoholu w organizmie. Co więcej, nie będzie działał wyjątek "uzasadniony szczególnymi okolicznościami".
Co w przypadku, w którym pijany kierowca prowadził samochód, którego nie jest właścicielem (np. pojazd w leasingu), jest jego współwłaścicielem lub auto zostało zniszczone w wyniku wypadku? W takich sytuacjach sąd ma orzec przepadek kwoty stanowiącej wartość rynkową danego auta w momencie zatrzymania przez policję (lub tuż przed wypadkiem).
Oznacza to, że pijani kierowcy będą więc mogli spodziewać się bardzo wysokich kar sięgających często kilkudziesięciu tysięcy złotych i wyższych. Górnym limitem będzie kwota 200 tys. zł. Kierowcy zawodowi, którzy prowadzą w stanie nietrzeźwości pojazd należący do pracodawcy, będą musieli uiścić opłatę w wysokości co najmniej 5 tys. zł.
To nie koniec problemów pijanych kierowców
Konfiskata samochodu lub jego równowartości nie będzie jedynym problemem pijanych kierowców. Proponowany przez rząd projekt zakłada także, że osoby, które prowadziły pojazd w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, będą mogły trafić do więzienia na trzy lata.
Obecnie sądy stosują karę grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do dwóch lat. Zniknie zatem opcja zapłaty grzywny lub odbycia kary w postaci ograniczenia wolności, a maksymalna kara więzienia będzie o rok dłuższa niż do tej pory.
Jeszcze poważniejsze kary mają czekać na kierowców, którzy w stanie nietrzeźwości zranią lub zabiją człowieka. W przypadku spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu mają być to przynajmniej trzy lata więzienia, a w przypadku spowodowania śmierci pijany sprawca trafi do więzienia na przynajmniej pięć lat.
Trzeba przyznać, że rząd zaproponował bardzo surowe kary dla pijanych kierowców, a propozycje zmian zostały skonstruowane tak, aby karać osoby, które z premedytacją wsiadają za kółko po pijaku (a nie np. "wczorajszych kierowców"). Oby groźba kar sprawiła, że faktycznie liczba osób, które połączą procenty i wycieczkę samochodem, znacząco spadła.
Niestety nie wiadomo, kiedy nowy projekt zmian zapisów kodeksu karnego wejdzie w życie. Na razie projekt trafi do Sejmu, potem Senatu, a na koniec na biurko prezydenta.
Podobne wiadomości