Jeśli ktoś pojedzie osobówką z górnej półki należącą do znajomego, oprócz kary więzienia jemu i jego rodzinie grozić będzie katastrofa finansowa. Ale jeżeli wsiądzie do przygotowanego na takie okazje poobijanego gruchota, ma szansę całkowicie uniknąć konfiskaty pojazdu lub jego równowartości. Oto seria absurdów związanych z przygotowaną na kolanie nowelizacją Kodeksu karnego, która po wielu miesiącach vacatio legis wkrótce wejdzie w życie.
Kolejne nowe przepisy, mające zniechęcić kierowców do prowadzenia pojazdów po alkoholu, mają wejść w życie 14 marca 2024 r. I wszystko na to wskazuje, że tak się stanie. Regulacje dotyczące konfiskaty pojazdów zawarte są w obowiązującej już ustawie Kodeks karny, jednak data wejścia ich w życie zaplanowana jest na połowę marca 2024 r. Choć wiele zapisów zawartych w niej można uznać za kontrowersyjne, ich szybka zmiana może być kłopotliwa lub wręcz niemożliwa. Podstawowa kwestia, która nas interesuje, to konfiskata samochodu, którą w jedynych przypadkach sąd orzec może, a w innych musi. Warto jednak uściślić, że za każdym razem "konfiskata" oznacza przepadek albo samego pojazdu, albo jego równowartości (czyli skazany musi zapłacić tyle, ile wart jest samochód, który prowadził). Ten drugi przypadek ma miejsce, gdy samochód nie należał w całości do kierowcy albo gdy ten zdążył go sprzedać, darować komuś albo po prostu ukryć.
Konfiskata samochodu nie grozi każdemu. Będzie "uprzywilejowana" grupa kierowców
Z jakichś względów autorzy nowych przepisów zlitowali się nad pijanymi kierowcami ciężarówek czy autobusów oraz – szerzej – kierowcami zawodowymi. Czy dlatego, że są oni statystycznie mniej groźni niż kierujący prywatnymi pojazdami, czy też któryś z autorów ustawy ma w rodzinie pijącego kierowcę TIR-a – trudno powiedzieć.
W każdym razie jeden z nowych przepisów brzmi:
Przepadku pojazdu mechanicznego oraz przepadku równowartości pojazdu określonego w § 2 nie orzeka się, jeżeli sprawca prowadził niestanowiący jego własności pojazd mechaniczny wykonując czynności zawodowe lub służbowe polegające na prowadzeniu pojazdu na rzecz pracodawcy. W takim wypadku sąd orzeka nawiązkę w wysokości co najmniej 5000 złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Podsumowując: jeśli ktoś jest w pracy i prowadzi po pijanemu ciężarówkę szefa, służbowy autobus, wóz strażacki albo np. państwowy radiowóz policyjny, nie musi się obawiać, że będzie musiał zapłacić karę finansową równą wartości tego pojazdu. W takim wypadku grozi mu jedynie nawiązka nie niższa niż 5000 zł.
O ile jest zrozumiałe wprowadzenie limitu odpowiedzialności (grzywny w wysokości np. kilkuset tysięcy zł i tak w większości wypadków byłyby nieściągalne), to jednak ustawienie minimalnego progu kary na poziomie 5000 zł wydaje się dziwne. Zwłaszcza w kontekście zwykłych samochodów osobowych (np. pożyczonych od znajomego lub z wypożyczalni), które nierzadko mają wartość 100 tys. zł czy więcej. I trudno mieć wątpliwości, że prędzej czy później konieczność zapłaty takiej grzywny trafi na kogoś, kto takich pieniędzy nie ma i jego rodzina też nie. Co wtedy? I czy to w porządku, że za to samo przestępstwo każdemu grozi inny wymiar kary?
Konfiskata samochodu nie grozi kierowcy, który sam go zepsuł
Nie będzie musiał zapłacić równowartości pojazdu ten, kto go po pijanemu sam rozbił. Można sobie wyobrazić, że przepis ten pozwala zrezygnować z konfiskaty także w sytuacji, gdy kierowca jechał gruchotem, którego zwyczajnie nie opłaca się zabierać, bo koszty operacji mogą znacząco przewyższyć przychód z jego sprzedaży.
Przepadku pojazdu mechanicznego oraz przepadku równowartości pojazdu nie orzeka się, jeżeli orzeczenie przepadku pojazdu mechanicznego jest niemożliwe lub niecelowe z uwagi na jego utratę przez sprawcę, zniszczenie lub znaczne uszkodzenie.
Samochód stracisz za 1,5 promila alkoholu we krwi
Nie jest jednak tak, że każdy nietrzeźwy kierowca z miejsca straci samochód czy też będzie musiał zapłacić jego równowartość. Ta kara ma dotyczyć najbardziej zaawansowanych "zawodników", którym udało się kierować, mając 1,5 promila alkoholu we krwi (ustawowa nietrzeźwość zaczyna się przy 0,5 promila) lub więcej. Przepis brzmi:
Sąd orzeka przepadek (...), chyba że zawartość alkoholu w organizmie sprawcy przestępstwa określonego w § 1 była niższa niż 1,5 promila we krwi lub 0,75 mg/dm3 w wydychanym powietrzu albo nie prowadziła do takiego stężenia. Sąd może odstąpić od orzeczenia przepadku, jeżeli zachodzi wyjątkowy wypadek, uzasadniony szczególnymi okolicznościami.
Kodeks karny pozwala jednak na konfiskatę aut nietrzeźwym sprawcom wypadków, nawet gdy mieli mniej niż 1,5 promila
Jeżeli pijany kierowca spowoduje wypadek, katastrofę albo bezpośrednie zagrożenie katastrofą, może stracić samochód przy niższej niż 1,5 promila zawartości alkoholu we krwi.
Samochód można stracić także za ucieczkę z miejsca wypadku
Konfiskata samochodu albo jego równowartości jest możliwa także w przypadku kierowców, którzy spowodowali wypadek i oddalili się. Tu decyzja należy do sądu – może orzec konfiskatę pojazdu lub jego równowartości, ale nie musi.
Podobne wiadomości