Nowe prawo uziemi trzy miliony aut na LPG i CNG. Ucierpią kierowcy - ostrzegają posłowie

3 lata, 1 miesiąc temu - 14 października 2021, moto.pl
Illustration
Illustration
Nowe przepisy uderzą i w zwykłych kierowców, i w całą branżę - bije na alarm troje posłów rządzącej partii. W interpelacji do ministra na projekcie ustawy nie pozostawiają suchej nitki.

Ważne tematy dla kierowców (i nie tylko) poruszamy codziennie na Moto.pl i Gazecie.pl. Kliknij i dowiedz się więcej. Kontrowersje budzi ustawa o systemach homologacji pojazdów oraz ich wyposażenia, która ma zacząć obowiązywać już od 1 stycznia 2022 r. Ministerstwo Infrastruktury opracowało ją, żeby dostosować polskie przepisy dotyczące montażu w samochodach instalacji LPG i CNG do prawa Unii Europejskiej. Projekt zaprezentowano całkiem niedawno, bo w sierpniu, a zainteresowanym dano tylko dwa tygodnie na ustosunkowanie się do zmian. Troje posłów PiS, Anna Dąbrowska-Banaszek, Mieczysław Baszko i Grzegorz Piechowiak, w interpelacji do ministra infrastruktury napisali m.in.:

konsultacje w sprawie tego kontrowersyjnego aktu prawnego zostały przeprowadzone niezgodnie z prawem, trwały za krótko. Przedsiębiorcom dano dwa tygodnie w sierpniu - okresie wakacyjnym i urlopowym, kiedy wielu z nich korzystało z zasłużonego od pracy odpoczynku. Zorganizowano je tak, by nikt nie zdążył się szczegółowo do projektu ustawy odnieść. Wszystko wyglądało tak, jakby komuś zależało na przepchnięciu po cichu tego niszczącego naszą gospodarkę pomysłu.

Trzy miliony samochodów uziemione w 2022 r.?
Dotychczasowe homologacje stracą ważność, a to oznacza, że z dniem 1 stycznia 2022 r. trzy miliony polskich kierowców nie będzie mogło wyjechać na drogi
- to zdecydowanie najmocniejsze zdanie z punktu widzenia zwykłego Kowalskiego. Posłowie zwracają uwagę na fakt, że, jeśli ustawa wejdzie w życie w niezmienionym kształcie, to wszystkie aktualnie obowiązujące homologacje stracą ważność. W Polsce na LPG i CNG jeździ prawie trzy miliony samochodów. Z danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego wynika, że na LPG to dokładnie 2,6 miliona pojazdów. Od 1 stycznia 2022 r. "do każdego modelu samochodu, każdego rodzaju silnika potrzebna będzie nowa homologacja do zamontowanej już instalacji LPG, zgodna z regulaminem 115 EKG ONZ".

Posłowie PiS biją na alarm, ale wiele osób zwraca uwagę, że przepisy są nieprecyzyjne i trudne do jednoznacznej interpretacji. Ta z interpelacji jest najbardziej niekorzystna dla kierowców, ale możliwe, że ostatecznie prawo nie będzie aż tak surowe. Trudno uwierzyć, że rzeczywiście prawie trzy miliony pojazdów zostanie nagle uziemionych. To zbyt duża liczba. Mimo ostatniej czarnej passy na stacjach benzynowych i ogromnych wzrostów cen (przekroczona została psychologiczna bariera 3 zł za litr LPG), to jazda na gaz wciąż cieszy się w Polsce dużą popularnością. Ciekawostką jest też fakt, że instalacja LPG jest nie tylko opłacalna (to oczywiście zależy od przebiegów, jakie robimy), ale też ekologiczna. Spalanie gazu jest znacznie mniej szkodliwe dla środowiska niż jazda na samej benzynie czy oleju napędowym.

Czekamy na odpowiedź ministerstwa. Jest wiele do wyjaśnienia i rozjaśnienia. Na razie kierowcy raczej nie powinni wpadać w panikę.

Konsekwencje ustawy mogą być znacznie poważniejsze


Ponadto obowiązek homologowania na nowo narazi producentów instalacji LPG na wydatki rzędu milionów złotych. Naszych rodzimych przedsiębiorców po prostu nie stać na takie rewelacje. Zamiast rozwijać rodzimy przemysł w kierunku nowych rozwiązań w paliwach alternatywnych, jak metan czy wodór, firmy będą musiały zrobić krok w tył.


Posłowie punktują, że problemy będą znacznie szersze i dotkną nie tylko zwykłych kierowców. Ucierpieć ma także cała branża. Na tyle mocno, że upaść mają polscy producenci instalacji oraz komponentów do nich. Pojawia się także sugestia, że na zmianach ucierpi branża transportowa i przez problemy z LPG i rosnące ceny instalacji wzrosną koszty transportu. To trzeba postawić gwiazdkę. W transporcie korzysta się raczej z silników Diesla. Ewentualny wpływ opisywanych zmian nie byłby więc aż tak dotkliwy dla branży transportowej, choć niektóre przedsiębiorstwa mogą je odczuć.

Kontrowersje budzą także szersze kompetencje Transportowego Dozoru Technicznego:

Wyrażam obawę, że Transportowy Dozór Techniczny na mocy tej ustawy stanie się państwem w państwie, stawiającym się ponad ministerstwem transportu. Będzie mógł certyfikować, nadzorować i karać. Już dziś liczy przychody z wprowadzenia zmian na poziomie kilkudziesięciu milionów złotych, nie patrząc na znacznie większe straty rodzimych firm.
Do planowanego wejścia w życie ustawy o systemach homologacji pojazdów oraz ich wyposażenia tak naprawdę pozostało bardzo niewiele czasu. Resort powinien niedługo odnieść się do zarzutów i rozjaśnić zbliżające się przepisy.

Support Ukraine