Polscy przewoźnicy protestują na przejściach granicznych z Ukrainą, blokując przejazd, ponieważ twierdzą, że wskutek zbyt liberalnego podejścia do firm z Ukrainy rynek mocno kurczy się dla polskich firm. Przewoźnicy chcą przywrócenia zezwoleń dla ukraińskich firm, a minister infrastruktury winą za taki stan rzeczy obarczył Unię Europejską oraz samą Ukrainę.
Polska zgadzała się na umowę, a teraz zwala winę na UE i Ukrainę
Jak jednak podaje RMF, polskie władze nigdy nie protestowały przeciwko pomysłowi czasowego zniesienia zezwoleń, a miały do tego okazję. Umowa jest z czerwca 2022 r., a w roku 2023 była przedłużana do czerwca 2024 r. Sprawa ta została przyjęta jednomyślnie przez kraje UE.
Na początku lutego 2023 r. Komisja Europejska zaproponowała przedłużenie umowy z czerwca 2022 r., następnie grupa robocza zaakceptowała tę propozycję, później została ona przyjęta przez ambasadorów 27 państw UE, a na koniec zaakceptowali ją ministrowie UE. Na każdym etapie Polska mogła powiedzieć o wątpliwościach i próbować zawalczyć o polskich przewoźników, ale tego nie zrobiła.
Teraz trzeba czekać do czerwca 2024 r.
Teraz już nic w tej sprawie nie da się zrobić przynajmniej do czerwca 2024 r. Zezwoleń nie da się wprowadzić na nowo, bo złamałoby to prawo unijne.
Komisja Europejska stara się jednak choć częściowo wspomóc polskich przedsiębiorców i stworzyć osobne pasy dla ciężarówek wracających "na pusto" z Ukrainy do Polski. To mogłoby udrożnić ruch na naszej wschodniej granicy. To sprawy jednak nie rozwiązuje.
Przewoźnicy zablokują całą granicę z Ukrainą
Przewoźnicy jednak nie odpuszczają i od środy zamierzają zablokować czwarte przejście graniczne, znajdujące się w Medyce. To sprawi, że granica z Ukrainą niemal stanie. Przewoźnicy żądają unieważnienia zniesienia zezwoleń lub wprowadzenia znacznych poprawek, by móc konkurować z firmami ukraińskimi.
Podobne wiadomości