Właściciel tej 22-letniej Skody Felicii zainspirował się chyba karą nałożoną na Polskę przez TSUE za elektrownię Turów.
Milion czeskich koron brzmi bardzo poważnie. W przeliczeniu po dzisiejszym kursie NBP wychodzi kwota ponad 186 156 złotych. Z takim budżetem można sprawić sobie bogato wyposażoną Skodę Superb albo trochę dołożyć i wybrać elektryczny model Enyaq iV.
Tymczasem na jednym z czeskich portali ogłoszeniowych pojawił się pierwszy owoc mariażu Volkswagena ze Skodą - model Felicia. Przez siedem lat wyprodukowano ponad 1,4 miliona sztuk tego modelu, co pozwoliło czeskiej marce budować swoją pozycję w Europie przez następne lata.
Na czeskim portalu ogłoszeniowym Autoviva.cz pojawił się egzemplarz wystawiony za milion koron. Samochód pochodzi z końcowych lat produkcji (2000 rok), a do tego ma bardzo symboliczny przebieg wynoszący 14 100 km, ale to nadal nie tłumaczy kosmicznej ceny. Jak można się dowiedzieć z ogłoszenia, samochód był cały czas w rękach jednego właściciela (rocznik 1933), który zapewne jeździł co niedzielę do „hospudki" na obiad. Samochód był cały czas garażowany, co widać po załączonych zdjęciach egzemplarza.
Lakier w tym egzemplarzu jest oryginalny. Na nadwoziu, progach i nadkolach brak widocznych ubytków i korozji, co w egzemplarzach z tego rocznika jest już przykrą normą. Rzut okiem na podwozie i nie mamy już wątpliwości, że samochód musiał opuszczać garaż co najwyżej latem przy doskonałej pogodzie. Najsłabszym elementem tego samochodu są opony Matador z 2000 roku. Zostały misternie namaszczone środkiem typu "plak", ale jazda na takim ogumieniu nie będzie bezpieczna.
Prezentowana Skoda Felicia za milion koron to jedna z wyższych specyfikacji wyposażenia Trumf. Zderzaki, obudowy lusterek i klamki są lakierowane w kolorze nadwozia. Oprócz tego w standardzie są przyciemniane szyby, centralny zamek, radio Blaupunkt i kołpaki. Pod maską pracuje silnik o pojemności 1,3 litra. Jednostka rozwija 68 KM maksymalnej mocy.
Jeśli właścicielowi uda się sprzedać samochód za tak wygórowaną cenę, to zarobi na nim prawie pięciokrotnie. Jak podają czeskie serwisy internetowe, w 2001 roku za taką wersję trzeba było zapłacić 230 tysięcy koron.