W 2020 przeznaczaliśmy średnio 122 500 zł na auto. W klasie premium ta wartość przekracza 200 tysięcy. W związku z tym postanowiliśmy prześwietlić rynkową ofertę i przekonać się, czy dysponując kwotą rzędu 150 tysięcy zł, da się kupić coś sensownego, najlepiej ze zwiększonym prześwitem podwozia i mocnym silnikiem.
Zanim spojrzymy w cenniki producentów musimy wyjaśnić, auta na przestrzeni ostatnich lat wyraźnie zdrożały. Jeszcze dwie dekady temu, 40 tysięcy zł wystarczyło na gołą wersję VW Golfa, Skody Octavii czy Forda Focusa. Dziś z takim budżetem ciężko znaleźć samochód miejski z segmentu B. Każdego roku ceny rosną o 10-15 procent. Wynika to z coraz ostrzejszych norm emisji spalin wymuszających stosowanie skomplikowanego osprzętu. Dokładane są też coraz wymyślniejsze systemy bezpieczeństwa i gadżety podnoszące komfort codziennej eksploatacji. Coraz więcej dostajemy ich w standardzie. To sprawia, że 150 tysięcy to wcale nie jest wygórowana kwota. Co oferuje rynek?
To jeden z filarów Volvo. Stanowi około 30% sprzedaży koncernu i mimo kilkuletniego rynkowego stażu, wciąż sprzedaje się niczym ciepłe bułeczki. Od 2009, pierwsza i druga generacja XC60 to najpopularniejszy model segmentu w Polsce. Patrząc na drugą generację XC60, można szybko dojść do wniosku, że auto wykonano na wzór i podobieństwo większego XC90. Średniej wielkości SUV-a oparto na tej samej, choć skróconej platformie SPA. Auto ma 469 cm długości, 190 szerokości i 166 wysokości. Prześwit wynosi 21,6 centymetra. Można go jednak zmniejszyć lub zwiększyć, jeśli zdecydujemy się na pneumatyczne zawieszenie. Ponadto, do wyboru pozostaje 15 lakierów nadwozia (zwykłe, metaliczne i perłowe) i aluminiowe felgi w rozmiarze 17-22 cali. Za te największe o wzorze 5 lub 10-ramiennym trzeba zapłacić blisko 20 tysięcy złotych.
Nowoczesny i zarazem minimalistyczny styl kokpitu bazuje na pionowo ustawionym ekranie przypominającym tablet. Szybko reaguje na dotyk i tylko pozornie wydaje się skomplikowany. Menu okazuje się logicznie rozplanowane, co pozwoli bez zwłoki dotrzeć do pożądanych funkcji. A jest ich sporo. Multimedialny system zawiaduje automatyczną, regulowaną w czterech strefach klimatyzacją, kilkustopniowym masażem, wentylacją i podgrzewaniem foteli, nawigacją, nagłośnieniem przygotowanym przez Bowers&Wilkins (opcja), a także kamerami wokół auta i ogrzewaniem parkingowym z możliwością programowania czasu. Przy okazji ostatnio przeprowadzonej aktualizacji, centrum dowodzenia zyskało niektóre funkcje Google. W tym nawigację, która w czasie rzeczywistym analizuje natężenie ruchu optymalizując trasę. Pierwsze auta z tym systemem dotrą do Polski w połowie roku.
Paleta silników XC60 obejmuje zarówno benzynowe, jak i wysokoprężne konstrukcje. Wszystkie mają 4 cylindry i dwa litry pojemności. Dodatkowo, mają też elektryczne wsparcie. Miękka hybryda zapewnia zastrzyk 14 KM. Szczyt gamy to odmiana T8 o mocy 390 KM. Plug-in potrafi przejechać ponad 50 kilometrów w trybie bezemisyjnym. W naszym budżecie mieści się natomiast podstawowy wariant B4 (197 + 14 KM) z automatyczną skrzynią biegów, LED-owymi reflektorami, tempomatem i ekranem multimedialnym o przekątnej 12,3 cala. Taką specyfikację wyceniono na 157 tysięcy zł. Ta oferta zmieniła preferencje kupujących, którzy do niedawna wybierali najchętniej XC60 z silnikami wysokoprężnymi i napędem na cztery koła. Kiedy salony zaczęły oferować wersję przednionapędową z silnikiem benzynowym przecenioną ze 184 na 157 000 tysięcy zł nagle okazało się, że nad sercem znajduje się portfel.
Skoda Kodiaq
Skoda jeszcze nigdy nie miała tak dużego SUV-a w swojej ofercie. Pełnymi garściami czerpie z doświadczeń Volkswagena, co istotnie wpływa na dobre wyniki sprzedaży. Nadwozie Kodiaqa ma 470 centymetrów długości, 188 szerokości i 166 wysokości. Prześwit wynosi 18,8 cm. Czarne osłony z tworzywa na progach i zderzakach mają sugerować off-roadowy charakter. Auto można doposażyć w pełni LED-owe reflektory, srebrne relingi dachowe, a także w 17-19-calowe felgi.
Wnętrza Skody słyną z logicznego rozplanowania i braku jakichkolwiek fajerwerków designerskich. Nie inaczej jest w przypadku Kodiaqa. Starannie wykończony i estetyczny kokpit przekonuje intuicyjnością. Wszystkie najważniejsze funkcje są pod ręką, a dostęp do nich nie wymusza na kierowcy odrywania uwagi od drogi. Łatwo zapamiętać rozmieszczenie przełączników. Jakość materiałów wykończeniowych można porównać z Octavią. Tworzywa w górnej części są miękkie, a te na wysokości kolan twarde. Gadżety elektroniczne są mocną stroną czeskiego SUV-a. Ten najważniejszy, to 8-calowy ekran zawiadujący multimediami. Dotykowy wyświetlacz ma przejrzystą grafikę, czytelne menu i szybko reaguje na polecenia kierowcy. Obsługuje nawigację, zewnętrzne nośniki pamięci i zestaw kamer 360 stopni ze zmiennym kątem widzenia auta. System warto uzupełnić 575-watowym układem audio sygnowanym przez firmę Canton.
Podstawowe wersje Kodiaqa występują z napędem na przednią oś. Najmocniejsze łączą się z 4x4. Dynamiczne jednostki napędowe mogą współpracować z 6-stopniową skrzynią manualną albo dwusprzęgłowym automatem DSG. Bazowym motorem jest 1.5 TSI (150 KM). 190-konne 2.0 TSI to propozycja dla żądnych dobrej dynamiki zarówno w mieście jak i na autostradzie. 2-litrowy diesel o mocy 150 KM zużywa w cyklu średnim skromne 6,2-6,7 litra na 100 km. W najmocniejszej odmianie rozwija 200 KM i 400 Nm, ale jest poza zasięgiem finansowym – od 163 tysięcy zł. Możemy za to sięgnąć po każdą słabszą specyfikację.
Gdy pierwsza generacja pojawiła się na europejskim rynku 13 lat temu, wywołała niemałe poruszenie. Na tle kompaktowych SUV-ów wyróżniała się dobrymi właściwościami jezdnymi, precyzyjnym układem kierowniczym i dynamicznymi jednostkami napędowymi. Obecnie, na rynek trafiła trzecia generacja. Kuga wyróżnia się sporymi gabarytami. Dynamicznie zaprojektowane nadwozie ma 461,5 cm długości, 188 szerokości i 166,5 wysokości. Dodatkowo, Forda możemy przyprawić na kilka sposobów. Specyfikacja ST-Line to wydatnie uformowane zderzaki, dwie końcówki układu wydechowego, 18-calowe, aluminiowe obręcze, a także sportowe zawieszenie. Na drugim biegunie znajduje się odmiana Vignale z chromowaną kratą wlotu powietrza, bezdotykowo unoszoną elektrycznie pokrywą bagażnika i obramowaniem szyb bocznych w kolorze aluminium.
Miejsca w dwóch rzędach wystarczy dla kompletu rosłych pasażerów. Fotele możemy wyposażyć w elektryczną regulację z pamięcią ustawień. Dostępne jest podgrzewanie i wentylacja. Drugi rząd ma regulację wzdłużną i możliwość zmiany kąta oparcia. To wpływa na pojemność bagażnika, który już w standardzie oferuje satysfakcjonujące 475 litrów. Wystarczy jednak położyć kanapę, by zyskać dostęp do 1534 l. W ofercie znajdziemy liczne, rozsądnie wycenione pakiety. Na uwagę zasługuje wydajne nagłośnienie sygnowane przez B&O. Miłym dodatkiem jest podgrzewanie kierownicy i przedniej szyby. W trasie docenimy obecność adaptacyjnego tempomatu, który warto połączyć z systemem utrzymującym auto w pasie ruchu.
Paletę diesli otwiera 1.5 EcoBlue o mocy 120 KM i 300 Nm. Można go połączyć z manualną, 6-stopniową skrzynią lub 8-biegowym automatem. W cyklu mieszanym zużywa od 5,1 do 5,3 litra. Jeszcze korzystniej w tej kwestii wypada 2-litrowy motor o mocy 150 KM – od 5,0 do 5,2. Zastosowano w nim 48-woltowy układ miękkiej hybrydy. Szczyt gamy zarezerwowano dla 2.0 EcoBlue – 190 KM i 400 Nm. W standardzie ma automatyczną przekładnię i napęd na cztery koła.
Miłośnicy jednostek benzynowych też mają w czym wybierać. Podstawowy silnik to 1.5 EcoBoost wsparty doładowaniem. Generuje 120 KM lub 150 KM. W obu przypadkach moment obrotowy wynosi 240 Nm. Jeszcze ciekawiej przedstawia się wersja ekologiczna. Klasyczna hybryda bazuje na benzynowym 2.5 wspartym elektrycznym agregatem i samoładującymi się w czasie jazdy akumulatorami litowo-jonowymi. Dysponując gniazdkiem w domu lub biurze, warto pochylić się na odmianą plug-in. Tutaj 2,5-litrowy silnik benzynowy wspiera elektryczny. Moc systemowa wynosi 225 KM, a dodatkowy akumulator ma 14,4 kWh pojemności. Zasięg w trybie bezemisyjnym wynosi 56 km, a średnie zużycie paliwa to zaledwie 1,2 litra (wg producenta).
W naszym zasięgu finansowym są wszystkie odmiany silnikowe. Za 120-konny 1.5 EcoBoost zapłacimy 96 tysięcy zł. Na 155 wyceniono hybrydę ładowaną z gniazdka.
Ten model ma blisko 3 dekady i przecierał szlak w segmencie kompaktowych SUV-ów z napędem na cztery koła. Zasłynął dzięki bezawaryjności, wszechstronności i trwałym jednostkom napędowym. Pierwsza generacja RAV4 zadebiutowała w 1994 i wyprzedziła swoją epokę. Wyżej zawieszone auto z napędem na cztery koła błyskawicznie skradło serca klientów. To jeden z pierwszych kompaktowych SUV-ów o bardzo wszechstronnym charakterze. Najnowsze wcielenie ma 460 cm długości, 186 szerokości i 169 wysokości.
Japońscy konstruktorzy dużo uwagi poświęcili przedziałowi pasażerskiemu. Dzięki temu, mamy do dyspozycji sporo miejsca w dwóch rzędach. Fotele dobrze wyprofilowano i wyposażono w opcjonalną, elektryczną regulację w kilku płaszczyznach. Kanapa oferuje zmianę kąta nachylenia oparcia i zapewnia wysoki poziom wygody. Bagażnik w standardowej konfiguracji mieści 580, a w maksymalnej 1690 litrów. Podłogę można obniżyć o 4 centymetry lub obrócić.
Toyota pozostawia swoim klientom spory wybór w kwestii rodzaju napędu. Podstawowy silnik benzynowy o pojemności dwóch litrów generuje 173 KM i 208 Nm dostępnych w przedziale 4300-5200 obr./min. Przyspiesza do setki w 9,8 sekundy i zużywa 7 litrów w cyklu mieszanym. Można go połączyć z manualną, 6-stopniową skrzynią lub bezstopniowym automatem. Bestsellerem jest jednak odmiana hybrydowa. W tym przypadku mamy zestaw złożony z elektrycznej i spalinowej jednostki. W wersji 4x4, dodatkowy motor napędza koła tylnej osi. Przyjazne środowisku źródło mocy bazuje na 2.5-litrowym silniku benzynowym. Moc systemowa układu wynosi 222 KM. Sprint do 100 km/h zajmuje 8,1 sekundy. W parze ze świetnymi osiągami idzie zużycie paliwa – 5,6 litra w średnim rozrachunku.
Dzięki promocyjnemu cennikowi, RAV4 startuje z pułapu 113 900 zł za odmianę benzynową. Hybryda z 4x4 to wydatek rzędu 144 600 zł.
Od topowego SUV-a oczekuje się komfortu i funkcjonalności. Taki właśnie jest X-Trail po niedawno przeprowadzonym liftingu. Na pokład może zabrać od 5 do 7 osób w komfortowych warunkach. Auto ma aż 469 centymetrów długości i 182 szerokości. Rozstaw osi wynosi 270,5 cm. Pojemność bagażnika w konfiguracji 5-osobowej to 565 litrów. Kufer jest ustawny, ma wiele przydatnych haczyków i siatek zabezpieczających bagaż, a sama pokrywa unosi się za sprawą elektrycznych siłowników.
W ostatnim czasie X-Trail zyskał diesla o pojemności 1.8 litra o mocy 150 koni mechanicznych i 340 Nm w zakresie 1750-2500 obr./min. Motor można połączyć z manualną lub automatyczną, bezstopniową skrzynią biegów. Zużycie paliwa w cyklu mieszanym wynosi 6,5 litra. Warto dodać, że SUV z wysokoprężnym napędem może holować przyczepę o masie dwóch ton. Paletę uzupełnia benzynowa jednostka 1.3 DIG-T. Generuje 160 KM i 270 Nm. Zapewnia przyspieszenie do setki w 11,5 sekundy i prędkość maksymalną 198 km/h. Łączy się z dwusprzęgłową przekładnią automatyczną.
Cieszy też obecność napędu na obie osie. Systemem 4x4 zawiadujemy pokrętłem umieszczonym między przednimi fotelami. Do wyboru użytkownika oddano kilka trybów – napęd na przód, automatycznie dołączany tył lub równy rozkład momentu obrotowego między obie osie. To w połączeniu z 21-centymetrowym prześwitem pozwala z powodzeniem zapuszczać się na nieutwardzone szlaki. Ile kosztuje największy Nissan? Promocyjna cena bazowej specyfikacji to 99 340 zł. Najbogatszą wyceniono na 134 290 zł.
Pozostałe modele
Rynek oferuje znacznie więcej możliwości. Z budżetem na poziomie 150 tysięcy zł, z powodzeniem możemy przebierać w ofertach. W salonie Mazdy znajdziemy CX-5 z benzynowymi motorami o mocy 165 (od 118 tysięcy zł) i 194 KM (od 162 900 zł). 7-osobowy VW Tiguan Allspace z silnikami o mocy od 150 do 200 KM startuje z poziomu 107 tysięcy zł. Możemy również wstąpić do salonów z metką premium. BMW X3 w wersji Business Edition to wydatek rzędu 151 tys. Ceny kompaktowego Lexusa UX zaczynają się od 124 900 zł. Warto pamiętać, by nie spieszyć się z finalnym wyborem i zapoznać się z ofertą wielu marek. Może się okazać, że marki premium których nie rozważaliśmy, są w naszym zasięgu cenowym. Auto powinno ściśle korelować z naszymi preferencjami. Gdy klientów coraz trudniej przekonać do zakupu, pojawiają się rozmaite oferty, by tę asertywność nieco osłabić. I można na tym zyskać.