Po okresie spadku zamówień i masowych zwolnień, sytuacja MAN-a uległa poprawie, a na wzrostach sprzedaży skorzysta w pierwszej kolejności polska fabryka producenta. Kluczowym czynnikiem stojącym za zwiększonym popytem na autobusy ze Starachowic jest rosnące zapotrzebowanie na nowoczesne pojazdy, w tym te z napędem elektrycznym. Wpływa na to zarówno konieczność modernizacji floty autobusowej, jak i unijne regulacje promujące ekologiczne rozwiązania w transporcie publicznym. Tu elektryczne napędy mają się wyjątkowo dobrze i notują coraz większe wzrosty.
Obecnie starachowicki zakład MAN produkuje osiem autobusów dziennie, a już w kwietniu liczba ta wzrośnie do dziesięciu i to nie koniec, bo już w maju z polskich taśm ma zjeżdżać. W związku z tym firma planuje zatrudnienie dodatkowych 250 pracowników.
Powrót do stabilności, choć nie bez wyzwań
To znacząca poprawa w stosunku do sytuacji sprzed dwóch lat, kiedy zwolniono około 860 osób, co stanowiło niemal 30 proc. całej załogi. Choć wzrost zatrudnienia to pozytywna informacja, do pełnego odbudowania pierwotnej liczby miejsc pracy jeszcze daleko. Obecnie w zakładzie pracuje około 3080 osób, z czego 350 to pracownicy zatrudnieni przez agencję pracy tymczasowej. Nowo przyjmowani również będą zatrudniani na podobnych zasadach.
Strategiczne znaczenie zakładu w Starachowicach
Firma pozostaje jednym z kluczowych graczy na rynku autobusów miejskich, dostarczając zarówno pojazdy konwencjonalne, jak i elektryczne. Dzięki nowoczesnym technologiom oraz inwestycjom w jakość produkcji, jej pojazdy trafiają na rynki całego świata. Czy to początek trwałego odbudowania rynku pracy w regionie? Czas pokaże, ale obecne prognozy wskazują na stopniową poprawę sytuacji w zakładzie.