Policjanci z Opolszczyzny rozbili dziuplę samochodową, która funkcjonowała na terenie Kluczborka. Śledczy wpadli na trop podczas poszukiwań skradzionego volkswagena. Podczas przeszukania jednej z posesji zabezpieczono kilkanaście pojazdów już rozebranych na części i gotowych do sprzedaży, odzyskano siedem skradzionych samochodów oraz zatrzymano jednego z podejrzanych. To pierwszy tak duży sukces funkcjonariuszy w nowym roku (szerzej tę akcję opisujemy tutaj). Jednak samo zjawisko kradzieży i rozbierania aut to proceder, z którym stróże prawa w Polsce walczą od lat.
Przypominamy największe tego typu policyjne akcje minionego roku.
Jeden z największych w kraju nielegalnych interesów tego typu funkcjonował na Pomorzu. Na terenie Nowej Wsi Lęborskiej policjanci rozbili dziuplę, w której odnaleziono 62 skradzione samochody oraz dokumenty do nich. Podczas przeszukania nielegalnego składowiska, mundurowi natknęli się na siedem pojazdów, które dodatkowo nie miały opłaconej akcyzy. Trafiające na działkę samochody były rozbierane, a pozyskiwane części sprzedawane.
Czasami złodzieje stawiają jednak nie na ilość skradzionych pojazdów, ale ich prestiż i cenę. Tak było w przypadku szajki złodziejskiej z Siedlec, którą straż graniczna i CBŚ rozbiły w czerwcu. Funkcjonariusze odzyskali, m.in. skradzione w 2020 roku w Warszawie audi warte ok. 200 tys. zł, wózek jezdniowy podnośnikowy skradziony we Włoszech wart ok. 90 tys. zł oraz części samochodowe pochodzące dziewięciu skradzionych pojazdów, których wartość wstępnie oszacowano na 300 tys. zł. Łączne straty oszacowano na 1,4 mln zł.
"Mała fabryka"
Na podobny pomysł wpadli złodzieje samochodów z Bydgoszczy, którzy specjalizowali się w luksusowych autach. Policjanci, którzy ujawnili nielegalną linię do demontażu podzespołów, naliczyli w magazynie ponad 500 części samochodowych — głównie silników, elementów zawieszenia i układów hamulcowych. Pochodziły one m.in. z Mercedesów, BMW, Audi i Porsche. Mało która fabryka może poszczycić się takim magazynem.
Metoda "na walizkę"
Obecnie najpopularniejszym sposobem kradzieży aut jest tzw. metoda na walizkę. W dużym skrócie polega ona na odblokowaniu drzwi pojazdu i uruchomieniu silnika za pomocą specjalistycznych narzędzi. Jedno z nich wzmacnia sygnał z kluczyka (musi się zatem znaleźć blisko kluczyka), a drugie przekazuje go do samochodu (czyli musi być tuż obok auta).
Złoty przełom wieków
Jak wynika z policyjnych statystyk tylko w 2020 r. (kompleksowych danych za 2021 r. jeszcze nie ma) w Polsce skradziono ponad 6,9 tys. samochodów. Dużo? Niewiele, jeśli liczby te zestawi się z danymi z przełomu wieków. Tylko w 1998 r. w policyjnej bazie jako utracone zarejestrowano prawie 72 tys. samochodów osobowych. W złotym okresie lat 1998-2003 z polskich dróg zniknęło prawie 360 tys. osobówek.
W kraju zarejestrowanych jest ok. 21 mln aut.
Policyjna kategoria pojazdów utraconych obejmuje samochody, które właściciele utracili wskutek kradzieży, włamania, rozboju, krótkotrwałego użycia lub innych przestępstw i sytuacji losowych, w których doszło do straty samochodu.
Podobne wiadomości