Na razie służą do zbadania skali niepokojącego zjawiska, jakim jest nagminne i ekstremalne przekraczanie prędkości.
Mamy coraz więcej dróg szybkiego ruchu i coraz lepsze samochody. W Polsce jest już ponad 4200 km autostrad i dróg ekspresowych. Są równe, proste i połączone bezkolizyjnymi węzłami. To zachęca kierowców do mocniejszego naciskania na pedał gazu.
Zdaniem Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad liczba kierowców drastycznie przekraczających dozwoloną prędkość rośnie lawinowo. Rekordowe prędkości zarejestrowane przez sprzęt pomiarowy to prawie 250 km/h. Na koncesyjnym odcinku autostrady A1 jeden z podróżujących uzyskał średnią prędkość 248 km/h. To znaczy, że w niektórych miejscach musiał jechać prawie 300 km/h.
Jeszcze bardziej przerażająca jest skala tego problemu. Z pomiarów wynika, że duży odsetek kierowców znacząco przekracza prędkość. Na odcinku drogi ekspresowej S3 ponad 70 proc. kierowców prędkość dozwoloną w tym miejscu, a 15 proc. jechało tak szybciej niż 147 km/h.
Przez kierowców Polska jest uważana za "dziki wschód" Europy
Tylko w sierpniu 2019 roku stacja pomiarowa na autostradzie A4 w województwie podkarpackim zarejestrowała 557 pojazdów, które jechały z prędkością ponad 200 km/h. Inna stacja pomiarowa na A4 w 2019 roku zanotowała około 10 tys. samochodów które jechały ponad 200 km/h. Cały czas mowa o średniej prędkości, bo jej pomiar jest przeprowadzany na określonych odcinkach drogi.
Kierowcy łamiący przepisy muszą wiedzieć, że choć na razie najczęściej są bezkarni, ta sytuacja nie potrwa wiecznie. Wyniki pomiarów mają być podstawą do opracowania rozwiązania, które skutecznie ograniczy nagminne przekraczanie prędkości.
Bardzo szybka jazda po drogach publicznych jest niebezpieczna, nieekonomiczna i nieefektywna. Kierowca, który ma taki styl jazdy, musi ciągle przyspieszać i hamować, zwiększając zużycie paliwa i powodując zagrożenie. W dodatku na miejsce przyjeżdża niewiele wcześniej, niż osoby jadące płynnie i nieprzekraczające dozwolonej prędkości. A czasami nie przyjeżdża w ogóle.
W 2019 roku na polskich drogach zginęły prawie 3 tys. osób
Z zebranych do tej pory danych można wyciągnąć kilka dodatkowych wniosków. Po pierwsze, kierowcy traktują drogie ekspresowe tak samo jak autostrady. Jeżdżą po nich równie szybko. Poza tym przekroczenia prędkości są najczęstsze w miesiącach letnich, kiedy panują korzystniejsze warunki pogodowe.
Pokrywa się to ze statystykami wypadków. Ponad 70 proc. z nich wydarzyło się na suchej i równej nawierzchni, bo wtedy kierowcy czują się pewniej. Ofiary tych zdarzeń to prawie 69 proc. wszystkich zabitych w wypadkach drogowych.
Możemy się cieszyć nowymi drogami i niezwykle liberalnymi przepisami. Polska jest jednym z niewielu krajów Europy w których dozwolona prędkość wynosi aż 120 km/h na drogach ekspresowych i 140 km/h na autostradach. Przodujemy również w liczbie osób zabitych w wypadkach drogowych.
Miejmy nadzieję, że taka sytuacja nie będzie trwała długo. Wszystko wskazuje na to, że rząd opracowuje plan ukrócenia drastycznego łamania ograniczeń prędkości. Eksperci od bezpieczeństwa ruchu drogowego uważają, że odcinkowy pomiar jest najskuteczniejszym narzędziem zapobiegającym jej przekraczaniu. Dlatego można się spodziewać wprowadzenia takiego rozwiązania na drogach szybkiego ruchu w całej Polsce.
Podobne wiadomości