Czarne chmury nad Stellantis. Firma rozważa zamknięcie fabryk. Cięcia mogą dotknąć Polskę

4 miesiące, 4 tygodnie temu - 6 lipca 2025, moto.pl
Czarne chmury nad Stellantis. Firma rozważa zamknięcie fabryk. Cięcia mogą dotknąć Polskę
Unia Europejska niejako zmusza producentów do szybkiej elektryfikacji gam modelowych poprzez nakładanie na nich kar za przekroczenie norm emisji CO2.

Problem w tym, że klienci wcale nie rzucają się do salonów po nowe elektryki, w związku z czym sytuacja wielu producentów może wkrótce okazać się katastrofalna. Dość jasno w tej kwestii wypowiedział się Jean-Philippe Imparato, jeden z dyrektorów Stellantis odpowiadający za działania koncernu w Europie.Problem w tym, że klienci wcale nie rzucają się do salonów po nowe elektryki, w związku z czym sytuacja wielu producentów może wkrótce okazać się katastrofalna. Dość jasno w tej kwestii wypowiedział się Jean-Philippe Imparato, jeden z dyrektorów Stellantis odpowiadający za działania koncernu w Europie.

Można z czystym sumieniem stwierdzić, że europejski przemysł motoryzacyjny popada w ruinę. Na niekorzyść producentów działa sama Unia Europejska, która forsując cele klimatyczne i wyśrubowane normy nie dostrzega tego, że wkrótce nie będzie komu owych wymogów spełniać. Największym problemem są kary za przekroczenie emisji CO2, które zmuszają producentów do wielkich inwestycji w elektromobilność oraz zmian w gamie produktowej. Niestety aktualne rynkowe realia nie sprzyjają koncernom, które by nie splajtować, będą musiały podjąć dość radykalne decyzje. 

Stellantis bliski zamykaniu fabryk 

By uniknąć płacenia wysokich kar, producenci muszą sprzedawać więcej aut elektrycznych, co przekłada się na obniżenie ogólnej emisji. Niestety, wzrost popytu na samochody zeroemisyjne (elektryki i auta wodorowe) nie rośnie tak, jakby chcieli tego unijni decydenci. Jedynym więc skutecznym rozwiązaniem jest ograniczenie produkcji aut spalinowych. Będzie się to jednak wiązało z zamykaniem fabryk i zwolnieniami, o czym mówił ostatnio Jean-Philippe Imparato. Jeden z dyrektorów koncernu Stellantis stwierdził, że aktualne emisyjne cele są zbyt wysokie i w gruncie rzeczy nieosiągalne dla producentów. 

Podczas swojego wystąpienia w niższej izbie włoskiego parlamentu Imparato stwierdził, że bez zmian w kwestii prawnej i obniżenia unijnych celów klimatycznych, koncern będzie zmuszony podjąć trudne decyzje. "Stellantis musiałby albo podwoić sprzedaż pojazdów elektrycznych, co jest niemożliwe, albo ograniczyć produkcję pojazdów benzynowych i wysokoprężnych, aby poprawić miks energetyczny swojej floty na korzyść pojazdów elektrycznych" - stwierdził szef koncernu odpowiadający za działania na europejskich rynkach.

Jeżeli nie uda się poprawić emisyjnych wyników koncernu, w ciągu najbliższych dwóch-trzech lat zostanie on zmuszony do zapłacenia kar na łączną kwotę przekraczającą nawet 2,5 mld euro. "Mam dwa rozwiązania: albo będę naciskał jak szalony (na rozwój elektromobilności - dop. red) albo zamknę ICE (samochody z silnikami spalinowymi - dop. red.), a przez to zamknę też fabryki" - dodał Imparato. 

Polskie fabryki Stellantis zagrożone? 

Warto zaznaczyć, że fabryki koncernu działają również w Polsce. Mowa o zakładach w Gliwicach oraz Tychach. W pierwszej lokalizacji produkowane są pojazdy dostawcze, natomiast tyskie ośrodki produkują osobówki, jak również silniki spalinowe. Co więcej, do Stellantis należy również odlewnia żeliwa Teksid Poland w Skoczowie.

Nie jest wykluczone, że cięcia dotkną i te ośrodki, chociaż na ten moment nie ma ku temu przesłanek (produkcja w polskich fabrykach jest dla koncernu bardziej opłacalna niż na zachodzie). Pamiętajmy jednak, że Stellantis zamknął już jeden z polskich obiektów. Mowa o byłej fabryce silników w Bielsku-Białej. 

Support Ukraine