Sprawdzamy, którą wersją warto się zainteresować, żeby mieć porządne auto, ale nie przepłacić.
5. Skoda Octavia – 10 892 sztuki
To jedyny przedstawiciel w Top 10 koncernu VAG. Ten fakt świadczy o zmianie preferencji Polaków, bowiem Octavia i Fabia od kilkunastu lat nie schodziły poza najlepszą piątkę nad Wisłą. Ta liczba może też wynikać z braku dostępności samochodów w ograniczonym czasie. A jaka jest kompaktowa Czeszka?
W ostatnich latach kompaktowy przebój znajdował rocznie około 400 tysięcy klientów. Co trzecie auto opuszczające bramu czeskiego salonu dilerskiego było Octavią. Kombi, które stanowi 2/3 sprzedaży modelu może pochwalić się sporymi atrakcyjnymi kształtami. Ponadto, w stosunku do poprzednika urosło o 22 mm (4689 mm). Zwiększyła się też szerokość – o 15 mm (1829 mm). Ciekawym i efektywnym rozwiązaniem są matrycowe, aktywne reflektory LED. Jedno z lepszych rozwiązań w tej klasie.
W kwestii przestrzeni, Skoda wykracza poza standardy klasy kompaktowej. W dwóch rzędach miejsca jest naprawdę sporo, a bagażnik odmiany kombi mieści 640 litrów. Do dyspozycji mamy podwójną podłogę z miejscem na schowanie rolety oraz praktyczne haczyki i uchwyty na siatkę zabezpieczającą ekwipunek. Wysoko też należy ocenić fotele. Opcjonalnie zyskały funkcję masażu i elektryczną regulację w kilku płaszczyznach. Długa podróż będzie przyjemnością.
Topowy zestaw multimedialny ma 10 cali, a jego menu bazuje na rozwiązaniach znanych z telefonów opartych na Androidzie. Duże ikonki i kilka zakładek mają ułatwić codzienną obsługę. System łączy się z internetem, ma nawigację 3D i współpracuje z wydajnym audio firmy Canton. W Skodzie znajdziemy też pod ekranem responsywny pasek. Przesuwając po nim jednym palcem zmienimy głośność, a dwoma przybliżymy lub oddalimy mapę. Szkoda, że w żadnym aucie koncernu VAG nie zdecydowano się go podświetlić.
Skoda proponuje doładowane silniki w technologii TSI i TDI. Benzynowy bazowy to 1.0 TSI o mocy 110 KM. 1.5 TSI generuje 150 KM i 250 Nm. Obie jednostki wykorzystują rozrusznik 48 V napędzany paskiem oraz akumulator 48 V. To miękka hybryda pozwalająca na żeglowanie przy wyłączony silniku spalinowym, odzyskiwanie energii podczas hamowania, a także wspomaganie przyspieszania dzięki elektrycznemu zastrzykowi mocy. 2.0 TSI rozwija 190, a w specyfikacji RS 245 KM.
Octavia może być też napędzana hybrydą typu plug-in. 1.4 TSI występuje w odmianie o mocy 245 KM. W standardzie 6-biegowe DSG, a zasięg w trybie bezemisyjnym to około 50 kilometrów.
Zwolennicy diesla mają do wyboru trzy wersje jednostki 2.0 TDI EVO – 115, 150 i 200 KM. Oprócz filtra cząstek stałych, silniki wyposażono w nowo zaprojektowany system uzdatniania spalin w układzie selektywnej redukcji katalitycznej (SCR). Jednostki EVO są technicznie przygotowane do spełnienia wymogów normy emisji Euro 6d.
Decydując się na Octavię, najlepiej postawić na 150-konny silnik. Benzynowe 1.5 TSI ma funkcję odłączania dwóch cylindrów. Diesel sprawdzi się pod opieką kierowców pokonujących dłuższe trasy. Cechuje się dobrą dynamiką i niewielkim zapotrzebowaniem na paliwo – od 4,7 do 5,4 l w cyklu mieszanym. Pozostaje jeszcze kwestia ceny. Bazowy wariant 1.0 TSI wyceniono na 100 200 zł. 1.5 z automatem w odmianie Style to kwota na poziomie 132 200 zł. Dokładamy kilka gadżetów i wartość faktury rośnie do 150 tysięcy.
4. Dacia Duster – 10 961 sztuk
Podczas 12 lat obecności w Europie dwóch generacji Dustera, do klientów trafiło ponad 2 miliony egzemplarzy. Ten wynik zostanie mocno podkręcony przez aktualną wersję. Pojawiły się między innymi LED-owe reflektory, a także nowe odmiany silnikowe. Dacia ociera się rozmiarami o klasę kompaktową. Ma 434 cm długości, 180,5 szerokości i 168 wysokości. Rozstaw osi wynosi 267,5 cm. Do tego należy doliczyć 21-centymetrowy prześwit i mamy receptę na uniwersalne auto zdolne dawać sporo frajdy podczas jazdy po bezdrożach.
Duster to przestronne i całkiem wygodne auto. W dwóch rzędach zmieścimy czterech dorosłych podróżnych. Bagażnik w standardowej konfiguracji mieści 478 litrów. Po złożeniu asymetrycznego oparcia, jego pojemność rośnie do 1614 l. Na pokładzie nie brakuje też przydatnych schowków. Jeden z nich to funkcjonalna szuflada pod fotelem pasażera. Jakość materiałów wykończeniowych prezentuje przyzwoity poziom, a solidność montażu to kolejny mocny punkt.
Dostępu do wnętrza Dacii strzeże bezkluczykowy system. Na długiej liście wyposażenia znajdziemy też wiele nowoczesnych gadżetów. Układ multimedialny bazuje na 8-calowym ekranie dotykowym. W topowej specyfikacji oferuje nawigację i bezprzewodową łączność ze smartfonami opartymi na Apple CarPlay oraz Android Auto. Kolejny plus za kamery o zasięgu 360 stopni. Przydadzą się podczas jazdy w terenie, gdzie nie wszystkie przeszkody da się dostrzec z pozycji fotela kierowcy. Docenimy też podgrzewane fotele, układ wspomagania parkowania tyłem czy dodatkowe dwa gniazda USB w drugim rzędzie.
Ofertę silnikową Dacii otwiera benzynowe, 90-konne 1.0 TCe sprzężone z manualną, 6-stopniową przekładnią. Bardziej wymagający kierowcy mogą postawić na 1.3 TCe o mocy 130 lub 150 KM. Wysokoprężne 1.5 dCi rozwija 115 KM. Topowe wersje łączą się z napędem na obie osie, a benzynowa z dwusprzęgłową skrzynią EDC. Propozycja dla oszczędnych to odmiana 1.0 TCe o mocy 100 KM. Została wyposażona w fabryczną instalację LPG. Zużywa niewiele ponad 6,5 l paliwa w cyklu mieszanym, co oznacza wydatek na poziomie niespełna 20 złotych za przejechanie 100 km. Paletę uzupełnia diesel 1.5 dCi o mocy 115 KM. Łączy się tylko z manualną skrzynią, ale występuje z napędem FWD lub AWD.
Duster potrafi być żwawy i całkiem stabilny na asfalcie. Kusi też możliwościami terenowymi, zwłaszcza w odmianie z napędem na cztery koła. Dodatkowo oferuje przestronne i funkcjonalne wnętrze oraz szereg rozsądnie wycenionych pakietów wyposażeniowych zawierających rozmaite gadżety elektroniczne. Bezkonkurencyjna okazuje się też cena, choć na przestrzeni roku mocno wzrosła. Już nie kupimy gołej Dacii za niespełna 50 tysięcy zł. Teraz bazowy wariant 1.0 TCe wyceniono na 77 tysięcy zł. My stawiamy natomiast na 1.3 TCe o mocy 130 KM. Taka odmiana w specyfikacji Journey uszczupli portfel o 92 300 zł. Biorąc pod uwagę cenniki konkurentów, rumuńskie auto jest wciąż wyraźnie tańsze.
3. Kia Sportage – 11 176 sztuk
Najnowsze wcielenie Kii odcina się wizualnie od poprzednika. Wygląda futurystycznie i przekonuje wydajnymi, adaptacyjnymi reflektorami LED. Dobre wrażenie potęgują dwukolorowe malowanie nadwozia oraz atrakcyjne wzory 18 lub 19-calowych, aluminiowych obręczy. Do tego dochodzi
jeden z dwunastu lakierów karoserii. Gabaryty Sportage’a wpisują się w klasową średnią. Koreański SUV ma 451,5 cm długości, 186,5 szerokości i 164,5 wysokości. Prześwit na poziomie 17 cm pozwala forsować miejskie krawężniki.
W kabinie nie brakuje przestrzeni w obu rzędach. Fotele są odpowiednio wyprofilowane i opcjonalnie oferują funkcję podgrzewania i wentylacji. Bagażnik w standardowej konfiguracji mieści 591 l. Jeśli potrzebujemy więcej, wystarczy złożyć asymetryczne oparcie, by zyskać dostęp do 1780 litrów. Niezłe wrażenie robią też materiały wykończeniowe. Większość tworzyw jest miękka i przyjemna w dotyku, a całość nienagannie spasowana.
Słowo elegancki dobrze opisuje estetykę kokpitu Kii. Nowoczesne wzornictwo bazuje na sporych ekranach o przekonującej rozdzielczości. Pierwszy znajduje się przed oczami kierowcy i ma 12,3 cala. Zmienna grafika to nie wszystko. Nietypowe, lecz bardzo przydatne rozwiązanie stanowią kamery uruchamiające się po włączeniu kierunkowskazu. Kolejny z monitorów umieszczono w centralnej części. Ma taką samą wielkość i rozbudowane menu. Dotykowy jest też panel automatycznej klimatyzacji, a niektóre funkcje zyskały klasyczne przełączniki. Co ciekawe, wieloma funkcjami zawiadujemy głosowo.
Kia stawia na elektryfikację napędów i właśnie takie znajdują się pod maską SUV-a. Klasyczna hybryda bazuje na benzynowej jednostce 1.6 T-GDI o mocy 230 KM i 350 Nm. Sprint do setki trwa 8 sekund, a średnie zużycie paliwa zawiera się w przedziale 5,5-5,9 l na 100 km. Do wyboru napęd na przednią lub obie osie. Paletę uzupełnia klasyczna benzyna 1.6 T-GDI (150 lub 180 KM) oraz plug-in (265 KM) z zasięgiem czysto elektrycznym przekraczającym 50 kilometrów. Automat i napęd 4x4 dostajemy w standardzie.
Sportage ma niemal identyczną ofertę względem Tucsona. Auta jeżdżą podobnie i oferują tożsamą paletę jednostek napędowych. Kosmetyczne są też różnice w cenach. Kia startuje z pułapu 121 900 zł za 1.6 T-GDI o mocy 150 KM. Ten sam motor, ale z dwusprzęgłowym automatem i miękką hybrydą wyceniono na 133 900 zł. Właśnie ta wersja nas przekonuje, ale w nieco bogatszej odmianie L (148 900 zł). Klasyczna hybryda jest wyraźnie droższa – 230 KM od 162 900 zł. Plug-in to już wydatek na poziomie 194 900 zł.
2. Toyota Yaris – 12 474 sztuki
Drugie miejsce japońskiego mieszczucha nie dziwi. Auto wreszcie zaczęło wyglądać ciekawie, a w wersji GR skutecznie podniesie ciśnienie. Najnowsze wcielenie zostało również wyróżnione tytułem Europejskiego Samochodu Roku 2021. Przekonuje szeroką możliwością personalizacji i niezłymi właściwościami jezdnymi.
Yarisa upodobali sobie nie tylko klienci flotowi, lecz również indywidualni. W tej kwestii pierwsze skrzypce gra cena, ale też rozmiary auta. Te akurat dobrze wpisują się w miejski krajobraz. Toyota ma 394 cm długości, 174,5 szerokości i 150 wysokości. Rozstaw osi wynosi 256 cm. Tym samym, wykonywanie parkingowych manewrów jest bułką z masłem. Pomagają tylne czujniki parkowania i opcjonalna kamera cofania o przyzwoitej rozdzielczości.
Yaris zadowoli dwójkę dorosłych i nastolatków, dla których powinno wystarczyć miejsca w drugim rzędzie. W czwartej generacji obcujemy z bagażnikiem o pojemności od 286 do 768 litrów. Skromnie, ale zakupy z dyskontu kufer pochłonie. Jakość materiałów i wzornictwo prezentują przyzwoity poziom. Część tworzyw jest miękka, a całość solidnie spasowana. W standardzie otrzymujemy 7-calowy ekran systemu multimedialnego, a od wersji Executive możemy korzystać z ekranu o przekątnej 9 cali z rozdzielczością HD. Flagowy kombajn łączy się bezprzewodowo z Aple CarPlay oraz Android Auto. W niższych specyfikacjach korzystamy z kabla. Długa jest też lista dodatków między innymi z dwustrefową klimatyzacją automatyczną, podgrzewaną kierownicą i bezkluczykowym dostępem.
Benzynowe, wolnossące silniki są niewysilone. Podstawowy 1.0 ma 72, zaś mocniejszy 1.5 rozwija 125 KM i 153. Współpracuje z manualną lub automatyczną skrzynią bezstopniową. Najciekawiej prezentuje się natomiast wariant hybrydowy. Elektryczno-spalinowy tandem dysponuje mocą 116 KM. Z uwagi na motor elektryczny, cechuje się zadowalającą elastycznością już od startu. Przekonuje też znikomym zapotrzebowaniem na paliwo. W średnim rozrachunku konsumuje skromne 3,8-4,4 l. Do setki przyspiesza w 9,7 sekundy.
Yaris czwartej generacji odcina się od poprzedników. Jest znacznie ciekawy wizualnie i nieco większy, co korzystnie wpłynęło na przestronność, choć do Polo czy i20 trochę brakuje. Zapewnia więcej dodatków z zakresu bezpieczeństwa i komfortu, ale to ma swoją cenę. Bazowy, wolnossący wariant dostępny jest od 70 900 zł. Dopłata do 1.5 125 KM wynosi 5 tysięcy zł i jest w pełni uzasadniona. My jednak stawiamy na hybrydę w specyfikacji Executive – 100 400 zł.
1. Toyota Corolla – 21 366 sztuk
Kompaktowa Toyota zdeklasowała rywali, jak w ostatnich latach Octavia. Nie zmienia to faktu, że jest światowym bestsellerem. Pierwsza generacja zadebiutowała w 1966 i zapoczątkowała drogę pełną sukcesów. Pierwsze 11 wcieleń japońskiego modelu znalazło ponad 45 milionów nabywców. 12 odsłona Toyoty została właśnie poddana lekkiemu liftingowi i ma szansę wyśrubować dotychczasowe rekordy. Występuje w trzech odmianach nadwoziowych. W Polsce największą popularnością cieszą się hatchback i kombi. Ulubieniec taksówkarzy to sedan.
Najnowsze wcielenie Corolli wreszcie może się podobać. Musimy przyznać bez bicia, że poprzednie znikały w tłumie bezpłciowych wozideł. Teraz kompakt ma wyrazistą sylwetkę i garść ciekawych rozwiązań. Nadwozie 5-drzwiowego hatchbacka mierzy 437 centymetrów długości, 179 szerokości i 143,5 wysokości. Dynamicznie zaprojektowaną karoserię można pokryć jednym z 11 lakierów i osadzić na aluminiowych felgach w rozmiarze 16-18 cali. Ponadto, w przednich reflektorach można umieścić matrycowe, wydajne diody z adaptacyjnymi światłami drogowymi.
Przedział pasażerski kompaktowej Toyoty okazuje się całkiem przestronny i komfortowy. W dwóch rzędach miejsca nie brakuje dla rosłych pasażerów. Bagażnik o pojemności 361 litrów jest foremny i ma dość nisko umieszczony próg załadunku. Na pokładzie znajdziemy niezłej jakości materiały wykończeniowe i szereg ozdobnych elementów.
Pośród jednostek napędowych uwagę zwracają przede wszystkim hybrydy. Bazowy wariant wolnossący kończy karierę. Miał 116 KM i opierał się na motorze 1.2 Turbo. Hybryda ze schodzącego modelu to 1.8 o mocy systemowej 122 KM. Zużycie paliwa w cyklu mieszanym to zaledwie 4,4 litra. Po lifcie moc wzrośnie do 140 KM, ale nie mamy jeszcze dokładnych danych eksploatacyjnych. Propozycją dla bardziej wymagających jest 2.0 Hybrid Dynamic Force. W tym przypadku otrzymujemy 180 koni mechanicznych. Toyota przyspiesza do setki w 7,9 sekundy, zużywając przy tym 4,7 litra. Przy okazji modernizacji, moc wzrosła do 196 KM. W obu przypadkach w standardzie otrzymujemy bezstopniową przekładnię i napęd na przednią oś.
Corolla zrywa z nudą i całkiem dobrze poczujemy się za jej kierownicą. Jako jeden z nielicznych kompaktów występuje w trzech wersjach nadwoziowych. Spośród aut z rocznika 2022, zostały tylko odmiany 1.2 Turbo w specyfikacji Comfort – 103 400 zł. Wersja po modernizacji startuje z poziomu 116 900 zł (140 KM). Optymalną specyfikację Style wyceniono na 130 900 zł. W zupełności wystarczy do całkiem żwawej jazdy nie tylko w mieście, lecz również na autostradzie. 196-konny model wymaga dopłaty w wysokości 10 tysięcy zł.
Podobne wiadomości