Dacia Spring miała być prostym, tanim samochodem elektrycznym i taka w teorii jest. Nie spodziewałem się po niej zbyt wiele, bowiem zgodnie z polityką Dacii, te auta mają być solidne, proste i posiadające tylko to, czego kierowca potrzebuje. Mimo to po Sandero, które przypadło mi do gustu i w swojej prostocie ujęło mnie kilkoma rozwiązaniami, od modelu Spring oczekiwałem podobnie miłego zaskoczenia. Zaskoczenie było, ale nieco inne. Negatywne? Pozytywne? W sumie i takie, i takie, ale do rzeczy.
Dacia Spring. Stylistyka nadwozia i wnętrze
Za każdym razem, gdy mam okazję testować model Dacii odnoszę wrażenie, że pracują tam zdolni styliści i ortodoksyjni księgowi, którzy za wszelką cenę muszą uciąć po kilka eurocentów ze wszystkiego, co tylko się da. Wychodzi im to doskonale i… to chyba dobrze. Dlaczego? Modele tej marki są świetnie wycenione i pod tym względem praktycznie bezkonkurencyjne. Podobnie jest z modelem Spring, który na pierwszy rzut oka wygląda po prostu poprawnie. Nie jest to stylistyczny majstersztyk i pod względem stylistyki wnętrza Spring tkwi mniej więcej na przełomie wieków, ale nie zapominajmy, że mówimy o najtańszym aucie elektrycznym na rynku. I tą taniość niestety widać, słuchać i czuć.
Auto ma dość „pudełkowate” proporcje i ta „pudełkowatość” odnosi się nie tylko do wyglądu, ale ogólnego odczucia w stosunku do auta. Na szczęście w kilku miejscach styliści mogli liczyć na życzliwość księgowych i przykładowo przedni pas narysowali bardzo ładnie. Szeroka atrapa grilla, która w sumie w tym aucie byłaby zbędna, nadaje mu odrobiny agresywności, zaś dzielone na dwie części klosze lamp przednich nawiązują do nowej mody projektowania crossoverów. Masywny przedni zderzak nadaje całości odrobiny muskularności i tuszuje bardzo skromne gabaryty. Z boku mamy wyraźne przetłoczenia i coś na wzór poduszek znanych np. z Citroenów. W oczy rzucają się również tanio wyglądające klamki z czarnego tworzywa, choć producent podkreśla ich solidność. Cóż, oszczędności. Tył przypomina odrobinę… Renault Clio lub Captura. Czy to źle? Zależy dla kogo. Dacia Spring na pewno na tym zyskała i dzięki licznym nakładkom z czarnego tworzywa jest nie tylko taniej, ale i bardziej zadziornie, praktycznie i zgodnie z modą.
Pozytywne wrażenie pryska, gdy zajmiemy miejsce we wnętrzu i z głuchym trzaskiem zamkniemy niewygłuszone drzwi. W ogóle, wygłuszenie w tym aucie praktycznie nie występuje. Np. klapa bagażnika jest niemal całkowicie goła od wewnątrz, podobnie jak wewnętrzna część maski itp. Podczas testu była kiepska, deszczowa pogoda, co z pewnością nie działało na korzyść Springa. Każdy wjazd w kałużę wywoływał u mnie lekkie zaniepokojenie. Po prostu odzwyczaiłem się od dźwięku rozchlapywanej o nadkola wody. Dźwięk był tak intensywny, że miałem wrażenie, iż woda wdziera się do wnętrza. Wiem, trochę demonizuję, ale brak jakiegokolwiek wygłuszenia w nowoczesnym skąd inąd aucie jest niespotykany. Oczywiście w takich warunkach podróż z prędkością 50-60 km/h jest jak najbardziej do zniesienia, ale wyższe prędkości wiążą się z uciążliwym na dłuższą metę hałasem. Swoją drogą dobrze, że Dacia Spring nie ma silnika spalinowego np. trzycylindrowego 0,9 TCe. Efekty dźwiękowe byłyby interesujące.
Do testów dostaliśmy odmiany Business. Z komfortowych dodatków na uwagę zasługiwała tylko klimatyzacja, komputer pokładowy oraz bardzo podstawowy system info-rozrywki z czytelnym ekranem i zaskakująco sprawnym radiem, które grało czysto i bez zakłóceń, co w centrum Warszawy nie zawsze jest normą. Do tego Bluetooth i USB – naprawdę nieźle. Zresztą klimatyzacja miała dość trudne zadanie w panujących warunkach – około 2-3 stopnie Celsjusza i deszcz – bowiem szyby parowały niemiłosiernie i musiałem co chwilę żonglować kierunkiem nawiewów.
Jakość materiałów? Oczywiście, jak na dzisiejsze standardy, taka sobie. Wszędzie twarde plastiki o nieprzyjemnej w dotyku fakturze, ale nie rozpatrywałbym tego jako wady. Taka ma być Dacia i nie można na to narzekać. Fotele były obite skórą ekologiczną i na tym kończył się „luksus”. Brak podłokietnika, regulacji fotela na wysokość, jakiejkolwiek regulacji kolumny kierownicy, brak miejsca na lewą nogę etc. Ale zaskakująco, nic nie trzeszczało, nie piszczało itp. Bagażnik ma 290 litrów. Tylną kanapę można złożyć, co daje przestrzeń bagażową o pojemności 620 litrów. Oczywiście nie ma co liczyć na płaską podłogę.
Reasumując, Dacia Spring to dość dobrze wyglądające (w wyższej wersji) autko o bardzo kompaktowych wymiarach. We wnętrzu niestety widać ogromne oszczędności i jeśli ktoś nie toleruje taniego plastiku, odsłoniętych śrub na boczkach drzwi czy też niemal zupełnego braku wyciszenia, powinien obchodzić to auto szerokim łukiem. Ale czy to oznacza, że Dacia Spring to zupełne nieporozumienie? Nic z tych rzeczy!
Dacia Spring. Wrażenia z jazdy, parametry, zużycie energii
Gdy pierwszy raz poznałem parametry Dacii Spring szeroko się uśmiechnąłem. Z litości. To auto posiada silnik elektryczny o mocy 44 KM i z momentem obrotowym 125 Nm. O ile moment obrotowy jest przyzwoity, tak moc wydaje się całkowicie nie do przyjęcia. Jak takim autem poruszać się po mieście, skoro praktycznie wszystkie inne samochody są mocniejsze? Cofamy się do czasów panowania Fiata 126p? Nie do końca…
Kolejny uśmiech pojawił się, gdy ruszyłem w trasę testową. Do prędkości miejskich tj. 50-60 km/h Dacia Spring jest niezwykle dynamiczna. Ba! Kilkukrotnie szeroki uśmiech pojawił się znów na mojej twarzy, gdy startując ze świateł zostawiałem wszystkich w tyle. Wszystkie istotne wady tego auta nie mają większego znaczenia, jeśli będziemy je traktować jako zwykły środek transportu, substytut własnego samochodu, a nawet komunikacji miejskiej. Zabrzmi to być może trochę niepoważnie, ale Dacia Spring może być alternatywą dla roweru czy elektrycznej hulajnogi. Nie oferuje komfortu i rozrywki, ale jako prosty środek transportu spisuje się po prostu bardzo dobrze.
Silnik elektryczny o mocy zaledwie 44 KM wespół z układem akumulatorów o pojemności 27,4 kWh to bardzo dobrze połączenie. Do tego auto jest lekkie – waży niecałą tonę. To przekłada się na niezły zasięg. Zdaniem producenta, wykorzystując rekuperację energii i tryb Eco (obniża moc do 23 kW zamiast fabrycznych 33 kW i ogranicza prędkość do 100 km/h) możemy przejechać nawet 300 km, co dla samochodu miejskiego jest wynikiem zadowalającym. Przy normalnej eksploatacji w takich warunkach, jak podczas testu, do uzyskania jest 180-200 km. Jak z ładowaniem? Tu jest przeciętnie, bowiem auto „przyjmie” prąd do 30 kW co przekłada się na ładowanie od 0 do 100% w czasie około 1,5 godziny. Do 80% Dacia Spring naładuje się w ok. godzinę. Warto wspomnieć, że akumulator trakcyjny objęty jest gwarancją na 8 lat lub do 120 000 km.
Dacia Spring. Oferta i rynkowa przyszłość
Najtańszą Dacię Spring w odmianie Comfort kupimy za 76 900 złotych. Na wyposażeniu znajdziemy m.in. manualną klimatyzację, radio z Bluetooth i USB, światła do jazdy dziennej LED, 14-calowe obręcze kół Flexwheel, tapicerkę ze skóry ekologicznej łączonej z tkaniną i przewód do ładowania z gniazdka domowego. Za 83 400 dostaniemy wersję Comfort Plus z metalizowanym lakierem i pakietem Tech, który obejmuje nawigację, 7-calowy ekran i możliwość połączenia ze smartfonem. Ja testowałem wersję Business za 76 900, która skierowana jest głównie do firm carsharingowych, a w przyszłości pojawi się także odmiana Cargo, która będzie pozbawiona tylnych foteli i sprawdzi się głównie w małych firmach.
No i tutaj pojawia się pytanie – czy ktoś to kupi? Moim zdaniem, jeśli chodzi o klientów indywidualnych – raczej nie. Nie wyobrażam sobie, aby ktoś był chętny na nową Dacię Spring za około 80 000 złotych, która jest – delikatnie mówiąc – niezwykle spartańsko wykonana i oferująca tylko i wyłącznie minimum tego, czego można oczekiwać od auta. Jeśli ktoś upiera się przy aucie elektrycznym, powinien zainteresować się nawet rocznym modelem używanym, który będzie wykonany o niebo lepiej. Za znacznie mniejsze pieniądze dostaniemy topową Dacię Sandero ze 100-konnym silnikiem 1.0 z fabryczną instalacją LPG. Eksploatacja będzie bardzo tania, a od czasu do czasu, bez kompleksów i obaw o zasięg, pojedziemy z rodziną na wakacje. W Dacii Spring to raczej niemożliwe.
Rumuńska nowość jest jednak idealną propozycją dla firm, z carsharingiem na czele. Zresztą model ten zasilił sieć Traficara, obok elektrycznych Renault ZOE i Renault Kangoo Z.E. W pierwszej kolejności pojawi się w Warszawie i dołączy do pojazdów osobowych Renault Clio i ZOE oraz dostawczych Renault Kangoo i Master. Moim zdaniem jest to idealne miejsce dla tego samochodu. Ba! To o wiele lepsze rozwiązanie, niż transport publiczny, bowiem nie dość, że jedziemy tam gdzie chcemy i kiedy chcemy, to na dodatek parkujemy za darmo (jedna z zalet Traficara) i jadąc samochodem elektrycznym, korzystamy m.in. z buspasa.
Podsumowanie
Dacia Spring to bardzo sympatyczny samochód, który świetnie nadaje się do jazdy po mieście od punktu A do punktu B. Sprawdzi się w ciasnych uliczkach (promień zawracania to zaledwie 4,8 m), jest wystarczająco dynamiczny i w miarę oszczędny, jeśli chodzi o zużycie energii. Nie oferuje niczego, ponad minimum, jest spartańskie i beznadziejnie wyciszone, ale spełnia swoją rolę jako podstawowy środek transportu. Nie rozważyłbym jego kupna, ale chętnie wynajmę, gdy będę miał do załatwienia coś na mieście, bowiem Spring sprawdzi się o wiele lepiej, niż autobus, metro, tramwaj czy inny środek transportu, włącznie z własnym autem.
Zalety:
Wady:
Podstawowe dane techniczne Dacii Spring:
Marka i Model | Dacia Spring |
Długość/szerokość | 3737/1622 |
Rozstaw osi | 2423 |
Wysokość | 1516 |
Rozstaw kół przód | b.d. |
Rozstaw kół tył | b.d. |
Dane | |
Cena (zł) | od 76 900 |
Liczba miejsc/drzwi | 5 |
Typ nadwozia | Crossover |
Masa własna (kg) | 950 |
Poj. Bagażnika (l) | 290/620 |
Poj. akumulatora (kWh) | 27,4 |
Układ napędowy | |
Rodzaj napędu | elektryczny |
Napędzana oś | przód |
Skrzynia bieg. l. przełożeń | automatyczna/1 |
Osiągi | |
Moc (KM) | 44 |
Mom. obr. (Nm) | 125 |
Przys. 0-100 km/h (s) | 15 |
Pręd. Maks. (km/h) | 125 |
Zasięg deklarowany (km) | 230 (WLTP) |
Podobne wiadomości