Honda Jazz 1.3 I-Vtec X-Road. Oryginalny Miejski Mikrovan

6 lat, 5 miesięcy temu - 4 czerwca 2018, autoblog24
Honda Jazz 1.3 I-Vtec X-Road. Oryginalny Miejski Mikrovan
Honda Jazz to bardzo ciekawy przedstawiciel segmentu B – nie jest tradycyjnym hatchbackiem, a bardziej mikrovanem.

Nie ma też pod maską modnych obecnie malutkich silników z turbodoładowaniem, tylko wolnossące 1.3 i-VTEC o mocy 103 KM. Zapraszam na test tego oryginalnego auta w najbogatszej – wprowadzonej wraz z ostatnim liftingiem – wersji wyposażeniowej X-Road.

Chcąc maksymalizować przestronność wnętrza samochodu, przy jednoczesnym minimalizowaniu gabarytów jego nadwozia, łatwo można stworzyć mało zgrabny projekt. Styliści Hondy zdawali sobie z tego sprawę, dlatego w Jazzie znalazło się trochę przetłoczeń na drzwiach, tylne lampy biegną wysoko i mają wymyślny kształt, a przedni pas jest zwarty i agresywny. Te zabiegi sprawiły, że mała Honda pomimo swojej trochę pudełkowatej bryły, wcale nie wygląda niezgrabnie. Ma za to bardzo fajny, zadziorny charakter, który idealnie pasuje do miejskiego auta, dzięki czemu podczas trwania testu nie spotkałem osoby, której jej wygląd nie przypadłby do gustu.

Wpływ na to miała na pewno również wersja, w jakiej dostałem Hondę Jazz, czyli X-Road. Odmiana ta pojawiła się w ofercie wraz z liftingiem, który przeprowadzony został na przełomie 2017 i 2018 roku. Nadaje ona Jazzowi więcej terenowego charakteru, który przejawia się srebrnymi dokładkami na zderzakach z przodu i z tyłu, a także plastikowymi wstawkami na drzwiach i nadkolach. Jest to typowy pakiet stylistyczny, ponieważ prześwit wersji X-Road nie różni się od innych odmian Hondy Jazz i wynosi 134 milimetry, ale trzeba przyznać, że te dodatki skutecznie urozmaicają wygląd tego auta. Zastosowany lakier Brilliant Sporty Blue jeszcze pozytywny efekt poprawiał.

Oryginalne wnętrze

Specyficzny – w pozytywnym tego słowa znaczeniu – design obecny jest również w kabinie Hondy Jazz i co ważne jest on spójny z tym, co dostrzec można patrząc na ten samochód z zewnątrz. Jednak pomimo niestandardowych detali, takich jak asymetryczna konsola centralna, zwrócona dodatkowo trochę w stronę kierowcy, czy podwójny nawiew po lewej stronie zegarów, zintegrowany z bonusowym uchwytem na napoje – ogólne rozlokowanie instrumentów pokładowych w Jazzie jest klasyczne i wszystko znajduje się tam, gdzie można się tego spodziewać.

System inforozrywki i panel klimatyzacji ulokowane są w tradycyjnym miejscu, ale ich obsługa już taka tradycyjna nie jest, ponieważ ilość fizycznych przycisków została ograniczona w tych elementach do minimum. Na szczęście przyciski dotykowe dobrze na przyłożenie do nich palca reagują i mają też odpowiednią wielkość, więc sterowanie nimi nie powoduje problemów. Tak samo dobra reakcja na dotyk cechuje 7-calowy ekran LCD.

System, który odpowiada za wyświetlanie na nim informacji jest mocno oparty o znanego z telefonów Androida. Mamy tutaj zatem znajomy pasek powiadomień wysuwany od góry czy aplikacje takie, jak kalkulator czy androidowy kalendarz.

Częściej używane z perspektywy kierowcy moduły takie, jak audio czy ustawienia samochodu, zostały przygotowane już przez Hondę i do ich działania nie mam zastrzeżeń. Logika ułożenia przycisków na poszczególnych ekranach i też skomplikowanie menu w moim przypadku nie prowadziła do problemów z połapaniem się co do czego służy. Na dodatek ekran główny można aranżować według swoich upodobań, po prostu przeciągając odpowiednie kafelki. Osoby mające styczność z dotykowymi telefonami poczują się tutaj jak w domu.

Większe wyzwanie będą mogły mieć za to w przypadku sterowania komputerem pokładowym z kierownicy – przyciski do obsługi go znajdują się stosunkowo nisko, przez co trzeba zmieniać położenie ręki, aby do nich sięgnąć, podczas gdy ergonomiczniej pod lewym kciukiem znajdują się dwa przyciski, którymi przełącza się moduły wyświetlacza na ekranie na konsoli centralnej i są na co dzień rzadziej wykorzystywane. Do sterowania audio po lewej i tempomatem po prawej stronie kierownicy nie mam żadnych zastrzeżeń.

Wnętrze Hondy Jazz pozytywnie wypada pod względem jakości materiałów. Mamy tutaj miks twardych i miękkich tworzyw, w którym przeważają te pierwsze, ale odczuwalnie wszystkie robią dobre, albo przynajmniej przyzwoite wrażenie. Na minus zaliczyłbym jedynie twarde podłokietniki w drzwiach, co jest moim zdaniem bezsensowną oszczędnością. Żadnych zastrzeżeń nie mam za to do jakości montażu, ponieważ nic w kokpicie nie wydaje jakichkolwiek niepożądanych dźwięków – obojętnie czy pod wpływem naciskania ręką czy podczas jazdy. Kabina testowego samochodu cechuje się również dużą przestronnością, co czuje się szczególnie z przodu, za sprawą pokaźnych rozmiarów przedniej szyby.

Dla osób siedzących z tyłu wspominana przestronność przejawia się dużą ilością wolnego miejsca. Ustawiając przedni fotel „pod siebie” i siadając „za sobą”, przy swoich 185 centymetrach wzrostu na zarówno na nogi jak i nad głową miałem jeszcze kilka centymetrów zapasu, więc z rozprostowaniem się nie było żadnych problemów.

Tylna kanapa nie musi służyć jedynie jako miejsce dla podróżnych – dzięki rozwiązaniu Magic Seats jej siedziska mogą zostać podniesione, co w połączeniu z małym tunelem środkowym, daje możliwość przewożenia tam dużych przedmiotów. Każdy, kto transportował kiedyś na przykład duży telewizor LCD, który generalnie powinien podróżować pionowo bardzo doceni rozwiązanie inżynierów Hondy.

Tak samo docenić wypada bagażnik, który liczy sobie 354 lity pojemności, co jak na tę klasę aut jest bardzo dobrym wynikiem. Nie ma on niestety zbyt wielu praktycznych drobiazgów, takich jak uchwyty na torby czy gniazdko 12 V, ale i tak jeśli ktoś szuka przestronnego auta o małych gabarytach zewnętrznych, to Honda Jazz daje bardzo solidne argumenty, aby zdecydować się właśnie na jej zakup.

Wrażenia z jazdy
Jazz ma za to mniej argumentów, które mogłyby przekonać fanów dynamicznego przyspieszania i mocnych silników. Do niedawna w modelu tym oferowana była jedynie jednostka 1.3 i-VTEC o mocy 102 koni mechanicznych. Obecnie w odmianie Dynamic zamówić można 1.5 i-VTEC 130 KM, ale w innych wersjach – w tym X-Road – dostępny jest wyłącznie słabszy silnik i to właśnie on znalazł się na pokładzie testówki.

Osiągi, jakie zapewnia 1.3 i-VTEC są w zupełności wystarczające w naturalnym środowisku tego samochodu, czyli w mieście – przy czym w sytuacjach wymagających większej dynamiki trzeba to auto trzymać na wyższych obrotach. Gdy wskazówka obrotomierza znajduje się powyżej cyfry trzy lub cztery jest OK. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku jazdy w trasie, ponieważ tam wolnossący silnik jeszcze bardziej potrzebuje wysokich obrotów, aby sprawnie radzić sobie z rozpędzaniem Hondy Jazz. Przy czym nawet w najwyższych partiach obrotów 1.3 i-VTEC pod maską nie pozwala na większe szaleństwa na drodze, premiując spokojniejszą i płynną jazdę, a nie traktowanie każdego innego samochodu jako obiektu do wyprzedzania.

Silnik, gdy jest lżej traktowany, odwdzięcza się niskim zużyciem paliwa. Przy 90 km/h na tempomacie komputer pokładowy Jazza pokazuje wyniki w okolicach 4,5 litra. Przy 120 km/h jest to około 5,2-5,4 litra, a autostradowe 140 km/h podwyższają spalanie na poziomie 7-7,2 litra. Gdy w dzień pracujący przejechałem po centralnych częściach Warszawy kilka kilometrów, to spalanie było równe 6,4 litra.

Są to naprawdę dobre wyniki, które zachęcają do pojechania testowaną Hondą w dłuższą trasę. Zniechęca do tego niestety trochę dźwięk, który podczas jazdy po drogach szybkiego ruchu generuje silnik. Przy 120 km/h trzyma on obroty w okolicach 3200 rpm, a przy 140 km/h jest to już 3900 rpm – nawet pomimo obecności szóstego biegu. Warkot i-VTEC jest w takich warunkach wyraźnie słyszalny i na dłuższą metę może on doskwierać. Problemów nie powinno być za to z szumem wiatru, ponieważ jego odgłosy są w kabinie dobrze kontrolowane.

Honda wie jak robić bardzo dobre skrzynie biegów – wyrobiłem sobie takie zdanie testując CR-V i Civica a teraz tydzień z Jazzem jeszcze mnie w nim utwierdził. Sześciostopniowy manual zamontowany w tym samochodzie ma wszystko, czego mógłbym od niego wymagać. Lewarek pracuje z odpowiednim oporem, wbijanie kolejnych biegów ma w sobie „sprężystość", a skok dźwigni jest dobrany tak, jak trzeba. Sprawia to, że zmiana biegów w testowanym modelu to czysta przyjemność i aż chce się to robić – jak w mało którym aucie. Biorąc pod uwagę miejskie przeznaczenie Hondy Jazz, jest to jej duża zaleta.

Honda Jazz ma układ kierowniczy i zawieszenie, które premiują raczej spokojniejsze podróże. Nie za spokojne, ale generalnie utrzymane w stylu, którego można oczekiwać po niewielkim samochodzie o rodzinnym przeznaczeniu. Kierownica pracuje tutaj z niezbyt dużym oporem, który pozwala sprawnie wykonywać miejskie manewry, ale jest wystarczający do zapewnienia pewności prowadzenia przy wyższych prędkościach. Jej czułość też jest niezła, dlatego jazda po zakrętach – trzymając się granic rozsądku – nie jest problemem, a sprawia za to sporo przyjemności.

Podczas podróży w takim stylu dobrze wypada również zawieszenie, które co prawda przechyla się trochę, ale nie przesadnie. Zapewnia udane połączenie odpowiedniego czucia samochodu z komfortem – chociaż samochód biorąc pod uwagę swój segment, znajduje się w nim w gronie modeli o sztywniejszym „zawiasie".

Cena i podsumowanie

Cennik Hondy Jazz zestrojony został w typowo japoński sposób, tzn. mamy tutaj do czynienia z kilkoma poziomami wyposażenia, do których właściwie nic ekstra dodać się nie da. Bazowa odmiana Trend kosztuje od 63 000 zł i zawiera w sobie manualną klimatyzację, tempomat, automatyczne światła czy zestaw systemów bezpieczeństwa. X-Road, które dostałem do testu jest najdroższą wersją tego modelu, której cena zaczyna się od 78 500 zł. W jej ramach dostajemy dostęp bezkluczykowy, pełne światła LED, automatyczną klimatyzację, elektrykę szyb i lusterek, radar wykrywający kolizję, czujniki parkowania z przodu i z tyłu, kamerę cofania, nawigację czy wykrywanie znaków drogowych – czyli naprawdę sporo. Dopłaty 2500 zł wymaga jedynie lakier metalik.

Analiza cennika wersji Elegance i X-Road zdradza również, że odmiany te poza terenowym pakietem stylistycznym nie różnią się w znaczący sposób pod względem wyposażenia – zatem jeśli komuś off-roadowe akcenty nie są potrzebne, to może wydać na Jazza 72 900 zł i cieszyć się podobnym poziomem „wypasu" jak w aucie testowym.

Podsumowując, Honda Jazz to bardzo ciekawy samochód, w którym docenić wypada przede wszystkim przestronność kabiny. Pomimo niewielkich gabarytów nadwozia, w środku dostajemy do dyspozycji dużo miejsca, które możemy dodatkowo funkcjonalnie modyfikować. Poza tym w testowanym samochodzie spodobał mi się jego wygląd, projekt kokpitu i sposób, w jaki się nim jeździ, ze skrzynią biegów na czele – czyli generalnie zrobił on na mnie zdecydowanie pozytywne wrażenie. Przy czym sprawę, że nie jest to propozycja dla każdego ze względu na silnik i specyficznie skrojony cennik, w którym wyjściowo dostajemy sporo wyposażenia, ale za konkretną, wyższą niż u wielu konkurentów kwotę. Jeśli jednak ktoś potrzebuje niewielkiego auta miejskiego, które zaoferuje mu jednak ponadprzeciętnie dużą funkcjonalność, to model ten zdecydowanie wart jest rozważenia.

Support Ukraine