W sobotę w życie weszła ustawa powołująca m.in. Fundusz Niskoemisyjnego Transportu (FNT), który ma finansować rozwój rynku i infrastruktury paliw alternatywnych – m.in. energii elektrycznej, CNG, LNG, wodoru. Fundusz będzie wspierał też m.in. zakup publicznego, nisko i zeroemisyjnego transportu zbiorowego dla miast. Zgodnie z ustawą kasę TFN trzeba jakoś zapełnić, stąd pomysł na kolejny „podatek" paliwowy, który nazwano opłatą emisyjną. Zgodnie z projektem na konto funduszu trafi jedynie 15 proc. wpływów z opłaty emisyjnej, pozostała jej część ma zasilić Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki.
Co prawda opłata nałożona będzie na producentów i importerów paliw (80 zł od 1000 litrów benzyny i oleju napędowego), ale trudno uwierzyć w to, że finalnie nie zostanie przeniesiona na kierowców. Twarz ustawodawców próbują ratować państwowe koncerny paliwowe – Lotos i Orlen, które już zapowiedziały, że na ich stacjach ceny nie zmienią się, ale pamiętajmy, że w Polsce mamy jeszcze innych dystrybutorów.
Będą też opłaty za wjazd do centrów miast
W ustawie, która weszła w życie 28 lipca, są także przepisy pozwalające gminom tworzyć strefy czystego transportu w dużych miastach. Powstała „ekostrefa" ma być wyznaczona w rejonie, gdzie jest dużo urzędów i instytucji użyteczności publicznej. Za darmo będą mogli do niej wjeżdżać wyłącznie mieszkańcy, służby miejskie, auta elektryczne i zasilane gazem. Początkowo wjazd do niej miał kosztować 30 zł dziennie, ale podczas prac nad ustawą wprowadzono do niej zmianę, która stanowi, że opłata za wjazd do strefy czystego transportu nie będzie mogła być wyższa niż 2,50 zł za godzinę. Będzie mogła być ona pobierana w godzinach 9-17.
Z opłat zwolnione będą auta elektryczne, napędzane za pomocą ogniw paliwowych (wodorowe) oraz korzystające z gazu ziemnego. Nieodpłatnie po strefach będą poruszać się także pojazdy wojskowe, policyjne oraz ABW.