Pomimo wzrostu sprzedaży nowych aut, Polska pozostaje samochodowym „złomowiskiem Europy". Pojawia się jednak szansa na to, że osoby, które do tej pory było stać jedynie na zakup auta używanego, przesiądą się do pojazdów nowych, a więc bezpieczniejszych.
W 2016 r. w Polsce zarejestrowano 416 tys. nowych samochodów osobowych – wynika z szacunków firmy Samar. I choć był to najlepszy wynik od kilkunastu lat, to liczba nowych aut jest wciąż znacząco mniejsza od liczby pojazdów importowanych, których sprowadzono w ub.r. roku do Polski ponad milion.
Im starsze auto, tym więcej usterek
To właśnie rozwinięty na tak ogromną skalę import aut używanych jest głównym „winowajcą" stanu technicznego pojazdów poruszających się po polskich drogach. Raport „NIK o dopuszczeniu pojazdów do ruchu drogowego" z kwietnia 2017 r. nie pozostawia złudzeń - średni wiek auta z importu to 12 lat. Tymczasem według raportu „Dekra Road Safety" prawdopodobieństwo wystąpienia usterki układu hamulcowego w takim samochodzie wynosi 35%, układu elektrycznego – 48%, a zawieszenia oraz kół i ogumienia – 49%. Usterki zagrażające bezpieczeństwu kierowców i pasażerów, ma według tego raportu aż 57% aut w wieku 9-15 lat.
Poza niewątpliwie najważniejszym aspektem, czyli bezpieczeństwem osób poruszających się takimi autami, niezwykle ważne są też kwestie kosztów użytkowania pojazdów, wymagających relatywnie częstych napraw. Nie każdy zdaje sobie sprawę, że koszty te mogą okazać się porównywalne do wydatków związanych z posiadaniem nowego auta.
Puchnące koszty eksploatacji używanego auta
Prześledźmy to na przykładzie Volkswagena Passata 1.9 TDI z 2009 r., którego można kupić za 29 tys. PLN. Zakładamy, że obowiązkowe wydatki, które trzeba będzie ponieść w związku z zakupem oraz 3-letnim okresem użytkowania auta obejmują: 2-proc. podatek, opłatę rejestracyjną, obowiązkowe badania techniczne, zakup kompletu opon zimowych i letnich, wymianę rozrządu oraz dwukrotną wymianę oleju oraz filtrów. W kalkulacji uwzględnić też musimy, choć często ten aspekt się pomija, utratę wartości. Zakładamy, że w ciągu 3 lat, auto straci 35% wartości, co odpowiada kwocie 10 150 PLN. W sumie mamy więc kwotę 16 210 PLN kosztów, od których w zasadzie nie da się uciec.
Po przeanalizowaniu danych odnośnie najczęstszych awarii w tym modelu, łatwo dojdziemy do wniosku, że konieczna może być dodatkowo wymiana: tarcz hamulcowych oraz klocków, koła dwumasowego i sprzęgła, wałka rozrządu i popychaczy, pompy paliwowej, biksenonów, turbosprężarki, amortyzatorów, blokady kierownicy oraz hamulców (szacunkowy koszt tych napraw w tabeli poniżej). Gdybyśmy mieli totalnego pecha i w aucie zepsuło się wszystko, naprawy kosztowałyby 16 900 PLN. Kierując się statystyką odnośnie awaryjności aut w tym przedziale wiekowym, przyjęliśmy, że naprawy pochłoną połowę tej kwoty, czyli 7 950 PLN. Kwota naszych obowiązkowych wydatków rośnie już do 24 160 PLN. Jeśli auto byłoby kupione na kredyt, trzeba do tego doliczyć jeszcze koszt odsetek, co powiększa łączną kwotę wydatków do 29 350 PLN pomimo faktu, że w obliczeniach pominęliśmy koszt paliwa i ubezpieczenia.
Nowe auto w najmie zamiast używanego na własność
Alternatywą do zakupu tego samochodu na własność może być najem nowej Astry Hatchback, która komfortem jazdy co najmniej dorównuje 8-letniemu Passatowi. Nowy model Opla kosztuje ok. 79 600 PLN, jest więc znacznie droższy od używanego Volkswagena. Osoba decydująca się na usługę najmu nie musi się jednak tym przejmować. Z jej punktu widzenia istotny jest bowiem miesięczny czynsz najmu.
W przypadku nowej usługi Najem na kilometry, oferowanej na platformie happymiles.pl, miesięczny opłata za korzystanie z dobrze wyposażonej Astry Hatchback wyniesie 584 PLN plus 49 groszy za każdy przejechany kilometr. Ponieważ przeciętne auto wykorzystywane na cele prywatne, pokonuje ok. 800 km miesięcznie, opłata za miesiąc wyniesie ok. 976 PLN. Warto jednak podkreślić, że w przypadku, gdy auto nie będzie pokonywało takiego dystansu (bo na przykład jest wykorzystywane jako drugie w rodzinie i ma jeździć głównie w weekendy), czynsz najmu będzie znacznie niższy. Pomiaru dystansu dokonuje zamontowane w samochodzie urządzenie GPS.