Tak wyglądał policyjny pościg za dużym pick-upem. Ciągnął się przez trzy powiaty.
Pościgi z amerykańskich filmów akcji nie mają nic wspólnego z prawdą, to wszystko tylko na pokaz. Czy aby na pewno? W niedzielę 7 maja z rana policjanci z Grójca chcieli zatrzymać do kontroli Volkswagena Amaroka. To jednak nie do końca odpowiadało kierującemu. Mimo podawanych sygnałów do zatrzymania się auto nie reagowało i jechało dalej. Policjanci rozpoczęli pościg.
Sprawa była na tyle poważna, a pościg ciągnął się na tyle długo, że mundurowi postanowili postawić blokadę. Ta zadziałała tylko na chwilę, bo prowadzący Amaroka zatrzymał się, ale tylko w celu wycofania, by mieć wyższą prędkość. Później znów ruszył, a samochód wycelował w jednego z policjantów. Ten z kolei postanowił oddać kilkanaście strzałów w stronę uciekającego auta, co nie przyniosło rezultatów.
Amarok uderzył jeszcze w radiowóz, ale w końcu został zatrzymany. Cały pościg ciągnął się przez trzy powiaty, a przyczyna ucieczki okazała się "mało zaskakująca". 34-letni kierowca "wydmuchał" dwa promile alkoholu, a w jego samochodzie znaleziono maczetę. Żeby tego było mało, jedna z kul wystrzelonych wcześniej przez funkcjonariusza trafiła pasażera auta. Przetransportowano go do szpitala. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
W tej chwili trwają czynności procesowe i ustalany jest szczegółowy przebieg zdarzenia. Policja nie poinformowała jakie zarzuty postawiono kierowcy, ale są duże szanse, żeby przez najbliższe lata oglądał świat przez kraty.
Podobne wiadomości