Polski kierowca zatrzymany za granicą cztery razy. Kontynuował podróż nawet bez tablic

3 miesiące, 3 tygodnie temu - 12 sierpnia 2025, moto.pl
Polski kierowca zatrzymany za granicą cztery razy. Kontynuował podróż nawet bez tablic
Polacy potrafią naprawdę zaskoczyć. Niestety nie zawsze w sposób pozytywny. Kierowca czerwonego Iveco raczej się nie popisał. Podpadł służbom niemieckim i czeskim. Te drugie ostatecznie zakończyły jego rajd przez Europę. Choć łatwo wcale nie było.

Czerwony dostawczak Iveco wyposażony w lawetę ciągnął przyczepę. Również w typie lawety. Ani na jednej, ani na drugiej części pojazdu nie pojawił się jednak samochód. Bo dostawczak wiózł do Polski... stary silos. Ten prawdopodobnie pochodził z Niemiec. Skąd ten wniosek? Bo pojazd do pierwszej kontroli drogowej został zatrzymany w tym właśnie kraju.

Niemcy zatrzymali pojazd jako pierwsi. Zakazali kierowcy dalszej jazdy

Niemiecka kontrola drogowa była dość długa. Bo skala wykroczeń popełnionych przez kierowcę również mogła imponować. Ładunek na przyczepie przekraczał dopuszczalne gabaryty, a do tego okazał się zbyt ciężki i był źle zabezpieczony przed spadnięciem podczas jazdy. Na tym lista nadal się nie kończy, bo policjanci niemieccy mieli też zastrzeżenia do stanu technicznego przyczepy. Nie było w niej tzw. linki zrywu.

Niemcy nie mieli litości. Oskarżyli kierowcę o szereg wykroczeń. Pobrali od niego środki na poczet przyszłej grzywny i zakazali dalszej jazdy. Polak niewiele zrobił sobie jednak ze słownego zakazu. Jak tylko policjanci odjechali z parkingu, odpalił silnik i ruszył dalej. Ruszył tym razem w kierunku Czech.

Po niemieckiej kontroli, były jeszcze trzy czeskie. Nawet odebranie tablic nie pomogło

Pierwsza kontrola na terenie Czech miała miejsce zaraz za granicą. Jej skutkiem stał się mandat i zakaz dalszej jazdy. I w tym przypadku kierowca niewiele zrobił sobie ze słów policjantów. Ruszył w kierunku Brna. Pod Brnem zakończył kontrolę drogową mandatem wynoszącym 20 000 koron (jakieś 3500 zł) i konfiskatą tablic rejestracyjnych. Funkcjonariusze myśleli, że ten środek karny okaże się wystarczający. I... znowu się mylili. Bo kierowca Iveco pojechał dalej. Nawet bez tablic.

Ostatecznie pojazd udało się zatrzymać po raz czwarty pod Ołomuńcem. Czescy funkcjonariusze informują o tym, że tym razem zatrzymanie i zakaz jazdy były skuteczne. Czyżby pojazd został odholowany na parking depozytowy? Tak czy tak kierowca teraz będzie miał raczej poważne problemy. Szczególnie że czeskie służby są znane z małego marginesu tolerancji nawet dla drobnych wykroczeń. A wyczyn Polaka z drobnym wykroczeniem niewiele ma wspólnego.

Support Ukraine