Użytkownik zignorował całe zdarzenie i nie podał sprawcy, więc sprawa trafiła do sądu. Ten zastosował grzywnę najwyższą z możliwych.
Do zdarzenia doszło w Sierakowicach Prawych w powiecie skierniewickim. To niebezpieczna lokalizacja, w której często dochodzi do wypadków śmiertelnych, więc stoi tam fotoradar. Kierowca sportowego SUV-a całkowicie zignorował ograniczenie prędkości - zamiast 50 km/h na liczniku miał 194 km/h – więc został uwieczniony na zdjęciu.
Inspektorzy skierowali do właściciela pojazdu (zapewne leasingodawcy) wezwanie do podania kierującego. Ten wskazał użytkownika Porsche, który jednak nie chciał współpracować. Mimo ponawianej korespondencji nie odesłał wypełnionego oświadczenia wskazującego sprawcę wykroczenia. W rezultacie skierowano przeciwko niemu wniosek o ukaranie do sądu.
Sąd na warszawskim Mokotowie dotkliwie ukarał użytkownika pojazdu, wymierzając mu najsurowszy wymiar kary w postępowaniu wykroczeniowym, czyli grzywnę w wysokości 5000 zł. Do tego doliczono jeszcze 570 zł kosztów sądowych. Wyrok jest prawomocny.