Z dużym zainteresowaniem przeczytałem rozmowę członka Rady Ministrów Rzeczpospolitej Polskiej z Bartoszem T. Wielińskim oraz dwójką dziennikarek: Tonią Mastrobuoni i Glorią Rodriguez-Pina. Jest ciekawa i wszystkim polecam jej lekturę. Natomiast po ostatnim zdaniu prawie zakrztusiłem się ciastkiem, bo minister spraw zagranicznych stwierdził, że rosyjskie czołgi nie zagrażają Niemcom, bo na granicy zatrzyma je nasza drogówka, ponieważ ich silniki nie spełniają unijnych norm emisji spalin. Puenta poważnego wywiadu tak bardzo mnie zaskoczyła, że dopiero po sekundzie dezorientacji zdałem sobie sprawę, iż Radek Sikorski dał wyraz swojego prawdziwie brytyjskiego poczucia humoru. Wtedy doceniłem ten wic, chociaż troszkę zaschło mi w gardle, kiedy go zrozumiałem.
Czy czołgi muszą spełniać normy emisji spalin? Nie, minister Sikorski raczył żartować
Potem z obawą zajrzałem do komentarzy, żeby sprawdzić, jak zareagowali na niego czytelnicy i miło się rozczarowałem. Większość skomplementowała żart i również zauważyła, że przypomina żarty Brytyjczyków, którzy zachowują poczucie humoru i flegmę w każdej sytuacji. Jeszcze później zacząłem zastanawiać się poważnie nad tym, czy czołgi i inne wojskowe pojazdy muszą spełniać jakiekolwiek normy emisji spalin?
Jeśli chodzi militarne samochody ciężarowe i wielozadaniowe samochody terenowe, które zwykle są konstruowane na ciągnikach siodłowych i podwoziach projektowanych dla rynku cywilnego (lub chociaż mają z nimi coś wspólnego, np. jednostki napędowe), siłą rzeczy zostały opracowane z myślą o spełnianiu aktualnych norm emisji. To dotyczy przede wszystkim pojazdów wojskowych używanych do pełnienia normalnych funkcji transportowych w czasach pokoju. Sytuacja jest zupełnie inna w przypadku wozów bojowych, czołgów i innych pojazdów opracowanych z myślą o działaniach bojowych na polu walki. W tym przypadku większość krajów wyznaje zasadę, że nie czas żałować róż, gdy płoną lasy i nie określa dla nich żadnych norm emisji spalin.
Zwłaszcza w przypadku czołgów, które wspomina Radosław Sikorski, takie plany byłyby z góry skazane na niepowodzenie. Nawet nowoczesny czołg, taki jak polski PT-91 z 850-konnym silnikiem diesla potrafi zużyć do 500 litrów oleju napędowego na każde przejechane 100 km. W takim przypadku określanie norm mijałoby się z celem, bo i tak musiałyby być bardzo mało restrykcyjne. Inaczej żaden czołg by ich nie spełnił. Zwłaszcza rosyjskie gąsienicowe wozy bojowe, które w większości są z innej epoki. Więc nie liczyłbym na interwencję polskiej drogówki, nawet jeśli ruszą w stronę Niemiec. Bardziej prawdopodobne jest to, że wszystkie zepsują się po drodze. Najlepiej jeszcze przed polską granicą.
Podobne wiadomości