Prokuratura Krajowa dostała powiadomienie od Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez firmy Praebeo i Auto Rentier. Zdaniem UOKiK podmioty te mogły swoimi działaniami doprowadzić nieokreśloną liczbę osób do niekorzystnego rozporządzenia własnym mieniem.
Jak informuje prezes UOKiK są podejrzenia, że Praebeo i Auto Rentier stosują nieuczciwe praktyki. Firmy obiecują, że będą spłacać zaciągnięty przez klienta kredyt, ale na tę chwilę już wiadomo, że Praebeo po pewnym czasie przestaje przelewać pieniądze do banku. Tymczasem całe ryzyko spoczywa na konsumencie i to on zostanie z długiem. Cała praktyka dotyczy popularnego w ostatnim latach wynajmu aut. Różnica polega na tym, że poszkodowani to inwestorzy, którzy przeznaczają swoje środki na zakup aut w kredycie, które to potem są przeznaczane do wynajmu. Sęk w tym, że oprócz braku zysków deklarowanych przez oba podmioty, inwestorzy tracą zainwestowane pieniądze i są jeszcze zadłużani.
Wynajem aut – jak można zostać oszukanym?
Zdaniem UOKiK obie firmy wprowadzają klientów w błąd. Reklamują swoje usługi takimi hasłami, jak: „Najwyższy poziom bezpieczeństwa finansów", „0,00 zł na start, zarabiasz od pierwszego miesiąca", „600 zł co miesiąc trafia na Państwa konto, bez wychodzenia z domu. I tak nawet aż przez 96 miesięcy!". Sugerują one łatwy i bezpieczny zysk, nie informują natomiast o ryzyku.
Mechanizm jest taki. Klient kupuje od Praebeo lub Auto Rentier samochód za ok. 70 tys. zł. Przeważnie na kredyt, którego koszty sięgają dodatkowych 30-40 tys. zł. Spółka zobowiązuje się, że przez maksimum 8 lat będzie to auto wynajmować. Czynsz ma być przeznaczony na spłatę kredytu klienta, który oprócz tego ma dostawać jeszcze 600 zł miesięcznie albo 7200 zł rocznie. Wszystkie formalności załatwia spółka – konsument nie ma wpływu na wybór auta ani banku. Kredyt zostaje jednak zaciągnięty na jego nazwisko i to on odpowiada za spłatę. Gdyby spółka przestała płacić raty, to klientowi grozi nawet egzekucja komornicza.
Niskie kary umowne
Kolejny zarzut dla obu firm dotyczy ograniczania ich odpowiedzialności poprzez niską karę za bezprawne rozwiązanie przez nich umowy. – Praebeo i Auto Rentier całe ryzyko tej transakcji przerzuciło na konsumenta, który na początkowym etapie może nawet nie być tego świadomy. Spółki przewidziały dla siebie karę umowną za wcześniejsze rozwiązanie umowy, która wynosi zaledwie 6 tys. zł. Jest ona niewspółmierna do kosztów związanych ze spłatą kredytu i odsetek, jakie w takiej sytuacji musi ponieść konsument – mówi Tomasz Chróstny, wiceprezes UOKiK.
o co najistotniejsze w tym przypadku to fakt, że według polskiego prawa, kara umowna ma charakter wyłączny, co oznacza, że wierzyciel (inwestor) nie może żądać odszkodowania ponad jej wysokość. Aby mógł się o nie starać, w umowie ze spółką musiałoby być odpowiednie postanowienie dopuszczające taką możliwość. Nie ma go w umowach proponowanych przez Praebeo i Auto Rentier, więc w świetle art. 484 § 1 k.c. konsument nie będzie mógł domagać się od tych spółek wyższego odszkodowania. W ten perfidny sposób oba podmioty zabezpieczyły się przed odpowiedzialnością wykraczającą poza zapłatę zastrzeżonej w umowie kary.
Inwestor nie wie jakie auta kupuje na wynajem
Co więcej, część konsumentów nawet nie wie, jaki samochód kupiło – to trzeci zarzut wobec Praebeo. W umowie z tą firmą ani innych przekazywanych klientom dokumentach nie ma informacji o marce, modelu, numerze rejestracyjnym, roku produkcji czy numerze VIN. Zamiast tego jest ogólne sformułowanie, że przedmiotem umowy jest samochód wskazany przez Praebeo. Brak tych informacji uniemożliwił konsumentom ocenę wartości auta i ustalenie, czy zakup jest opłacalny. W przyszłości może im też utrudnić dochodzenie roszczeń związanych ze zwrotem pojazdu po zakończeniu najmu. Ponadto Praebeo nie informował konsumentów o tym, że w terminie 14 dni mogą bez żadnych konsekwencji odstąpić od umowy zawartej poza lokalem przedsiębiorstwa.