BMW może stanąć w płomieniach, niemieccy klienci szykują pozew zbiorowy. Akcja serwisowa w Polsce może dotyczyć nawet 19 tys. aut

5 lat, 7 miesięcy temu - 21 marca 2019, moto.pl
BMW może stanąć w płomieniach, niemieccy klienci szykują pozew zbiorowy. Akcja serwisowa w Polsce może dotyczyć nawet 19 tys. aut
Nawet 19 tysięcy aut BMW jeżdżących po polskich drogach może stanąć w płomieniach.

Wszystko przez awarię zaworu EGR. Producent nie zgłosił akcji serwisowej do UOKiK przez co rozczarowani właściciele grożą pozwem zbiorowym. Przedstawiciele BMW komentują sprawę.

Akcje serwisowe różnych marek zdarzają się dość regularnie. Wówczas zagrożone pojazdy są wzywane do serwisu, gdzie usterka jest bezpłatnie naprawiana. Dotyczy to także aut, którym minął już okres ochrony gwarancyjnej.

Diesle BMW zagrożone pożarem

Akcję serwisową ogłosiło także BMW. Kłopotem jest zawór recyrkulacji spalin. Hubert Fronczak przedstawiciel działu PR BMW w Polsce w oficjalnym oświadczeniu wydanym dla Moto.pl wyjaśnia problem:

Wewnętrzne badania BMW Group wykazały, że w niektórych pojazdach z silnikami wysokoprężnymi może wystąpić wyciek glikolu z chłodnicy układu recyrkulacji spalin. W połączeniu z typowymi osadami sadzy i wysokimi temperaturami występującymi zazwyczaj w module recyrkulacji spalin może to powodować żarzenie cząstek. W bardzo rzadkich przypadkach może to prowadzić do nadtopień w kolektorze ssącym, a w ekstremalnie rzadkich przypadkach do samozapłonu. Należy dodać, że nie zanotowaliśmy przypadków obrażeń na skutek tego problemu.

Mówi się, że w skali światowej usterka może dotyczyć nawet 1,6 mln samochodów z silnikami wysokoprężnymi. W Polsce problemem może być dotknięte prawie 19 tysięcy aut. Choć producent obejmuje wadliwe pojazdy akcją serwisową, nie zgłosił tego faktu do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. To jednak nie koniec problemów. Jak donoszą użytkownicy BMW, niektórych aut ASO nie naprawia bo brakuje części.

BMW kontaktowało się z klientami

BMW Group zdecydowała się przeprowadzić odpowiednią akcję techniczną. Obejmuje ona sprawdzenie modułu recyrkulacji spalin, a w przypadku wystąpienia wady wymianę odpowiednich komponentów w silnikach wysokoprężnych, których ten problem może dotyczyć. Właściciele objętych nią aut są informowani i zapraszani do warsztatu na kontrolę. Dokładamy wszelkich starań, aby ten proces realizować w możliwie jak najkrótszym terminie. Jeśli zaistnieje taka potrzeba i jest to możliwe, zapewniamy naszym klientom auto zastępcze. Dla osób chcących samodzielnie sprawdzić, czy ich auto podlega pod akcję techniczną, mamy dwie możliwości: kontakt ze sprzedawcą auta lub samodzielne sprawdzenie poprzez stronę www.service-bmw.pl.

- dodaje Hubert Fronczak

Samochody w płomieniach

Jak donosi m.in. portal Interia.pl, w lutym 2019 r. niespełna trzyletnie BMW 520d xDrive z przebiegiem 77 tys. km zapaliło się podczas jazdy autostradą A4. Auto od nowości znajdowało się w rękach jednego właściciela i było objęte pięcioletnim pakietem przeglądów. W styczniu, zgodnie z harmonogramem, właściciel stawił się w ASO w celu odbycia rutynowej kontroli, podczas której wadliwy zawór EGR miał zostać wymieniony. Tak się jednak nie stało z powodu braku części.

Serwis nie dokonał wymiany elementu, a co więcej – nie poinformował o tym fakcie właściciela. Auto doszczętnie spłonęło, a teraz ubezpieczyciel odmawia wypłacenia odszkodowania z polisy AC.

Co ciekawe, marka podjęła próbę kontaktu z właścicielem spalonego pojazdu, ale póki co nie spotkali się z odzewem klienta. Jak poinformował nas Hubert Fronczak:

Dołożymy wszelkich starań, aby sprawdzić przyczyny i znaleźć satysfakcjonujące rozwiązanie. W tym celu poprosiliśmy klienta o kontakt i udostępnienie pojazdu w celu przeprowadzenia ekspertyzy, obecnie czekamy na kontakt.

Problem dotyczy nie tylko BMW 520d?

Podobny problem sugeruje właściciel trzyletniego BMW 120d xDrive, które spłonęło na początku lutego podczas jazdy autostradą. Właściciel twierdzi, że BMW nie poinformowało go o usterce.

Właściciele niemieckich aut planują dochodzić swoich praw na drodze sądowej. Co ciekawe, jesienią ubiegłego roku marka MINI (należąca do koncernu BMW) ogłosiła podobną akcję serwisową, która znalazła się w rejestrach UOKiK.

W 324 pojazdach MINI Countryman nie została zamontowana blaszana osłona pompy wysokiego ciśnienia. W razie wypadku mogła zostać uszkodzona, co doprowadziłoby do wycieku paliwa, a w konsekwencji stworzyłoby zagrożenie pożaru.

Zgłoszenie do UOKiK nie było potrzebne?

Zgodnie z informacją podawaną przez UOKiK:

Przedsiębiorca, który uzyskał informację, że produkt wprowadzony przez niego na rynek nie jest bezpieczny powinien niezwłocznie powiadomić o tym Prezesa UOKiK. Niewykonanie tego obowiązku, zgodnie z art. 33a. ust. 1 pkt 1 ustawy o ogólnym bezpieczeństwie produktów, zagrożone jest karą pieniężną w wysokości do 100 000 zł.

Jednak według przedstawiciela BMW ta akcja nie wymagała zgłoszenia do Urzędu:

Nie wszystkie akcje techniczne podlegają zgłoszeniom do UOKiK. Decydują o tym wytyczne UE – RAPEX i w tym wypadku akcja nie spełniała wymagań formalnych. Decyzja o tym, które pojazdy należy objąć akcją techniczną, została podjęta zgodnie z wytycznymi zatwierdzonymi przez UE.  Uwzględnione zostały wszystkie wymagane modele i spełniające wytyczne. Dodam, że jesteśmy w bieżącym kontakcie z odpowiednimi instytucjami i monitorujmy sytuacje.

- przekonuje Hubert Fronczak

Support Ukraine