Po pierwsze, mimo kryzysu wywołanego pandemią nie zdecydowała się na przesunięcie terminu wprowadzenia nowej normy Euro 6D ISC-FCM. Po drugie, od 1 stycznia w UE sprzedaż aut niespełniających nowej normy jest bardzo mocno utrudniona, a w wielu przypadkach – wręcz niemożliwa. Co w tej sytuacji zrobią dilerzy? Zezłomują niesprzedane pojazdy?
Owszem, na przygotowanie się do nowych warunków trochę czasu było, ale z drugiej strony – m.in. ze względu na kryzys wywołany pandemią Covid-19 – nie wszystkim dilerom udało się do końca 2020 r. sprzedać samochody spełniające „starą" normę Euro 6D-Temp. Tymczasem decyzją KE od 1 stycznia 2021 r. takich aut oferować już nie można, chyba że jest to tzw. końcowa partia produkcji, w ramach której na rynek będzie można legalnie wprowadzić jedynie określoną ilość nowych aut (10 proc. całkowitej sprzedaży danej marki w 2020 r.!) niespełniających normy 6D ISC-FCM (na czym dokładnie ona polega, przeczytasz TUTAJ). Brzmi w miarę sensownie, ale tylko do chwili, gdy zdamy sobie sprawę z faktu, że te 10 proc. liczone od sprzedaży za 2020 r. to w przypadku części marek ilość wręcz śladowa. Choćby dlatego, że ze względu na kryzys wywołany pandemią koronawirusa wiele marek zaliczyło potężne spadki.
Pod koniec 2020 roku m.in. Związek Dilerów Samochodów alarmował więc, że polskim salonom może zostać nawet kilkanaście tysięcy niesprzedanych aut. Co z nimi zrobić, jeśli nie wszystkie udało się zmieścić w tzw. końcowej partii produkcji? Złomowanie – ze zrozumiałych względów – jest wykluczone, więc ci dilerzy, którym „stare" nadliczbowe auta zostały, powinni byli do 31 grudnia zarejestrować je na siebie. Co ze względu na sytuację w starostwach i wydziałach komunikacji też łatwe nie było, poza tym musimy też wziąć pod uwagę, że samochód zarejestrowany przestaje już być „nowy", a robi się „używany"...
Niesprzedane samochody – czy naprawdę jest ich tak dużo?
Ale są i dobre wiadomości, bo części importerów, których poprosiliśmy o komentarz do sytuacji, udało się proces przystosowania do nowych norm przejść w miarę bezboleśnie. Hubert Fronczak, PR BMW Group Polska: nie mamy w Polsce aut, których nie można zarejestrować ze względu na nowe normy. Pomimo obecnej sytuacji pandemii, BMW Group dołożyła wszelkich starań, aby wypełnić ambitne cele UE w zakresie emisji CO2 zarówno w roku 2020, jak i od roku 2021. To jest nasz jasny cel. W poprzednich latach udało nam się osiągnąć wiele w tym zakresie. W latach 1990 – 2019 obniżyliśmy poziom emisji CO2 o ok. 40 proc. Pracujemy stale nad dalszą redukcją zużycia paliwa oraz emisji CO2 w naszych pojazdach, a jednocześnie rozwijamy portfolio aut elektrycznych.
Z kolei polskim dilerom Mazdy trochę niesprzedanych egzemplarzy jeszcze zostało, ale, jak wyjaśnia Szymon Sołtysik (PR Manager Mazda Polska), pula tych aut to mniej niż 10 proc. ogólnej liczby modeli sprzedanych przez nas w 2020 r. To tzw. końcowa partia produkcji, którą zgłosiliśmy z konkretnymi numerami VIN, i możemy legalnie sprzedać jako fabrycznie nowe bez konieczności samorejestracji na dealera.
Również firma FCA nie zgłasza problemów. Rafał Grzanecki, rzecznik prasowy: auta, które nie spełniają normy 6D ISC-FCM możemy rejestrować w roku 2021, pod warunkiem że zgłosiliśmy je do ministerstwa, i że liczba tych aut mieści się w wolumenie 10 proc. sprzedaży takich aut w roku 2020. Dla nas ten poziom to 1600 samochodów, zgłosiliśmy jednak mniejszą liczbę aut, mieszcząc się w wymaganym limicie.
Podobnie sytuacja wygląda w Audi. Jadwiga Borowińska, Audi PR Manager: według regulacji prawnych w marce Audi mamy prawo do sprzedaży końcowej partii produktu aut niespełniających norm 6D ISC-FCM. Na bazie wyniku zeszłorocznych rejestracji jest to 1500 sztuk. Mimo to nie wykorzystamy tej możliwości ponieważ stan magazynowy samochodów niespełniających norm 6D ISC-FCM jest znacznie mniejszy.
Podobne wiadomości